Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tam?
Jestwiększa,niżwygląda.Przecieżniezostawięjej
tusamejztymikosamiipługiem.
Jorizrobiłneutralnąminę.Wydawałomusię,żeczasy,
wktórychchorychumysłowoskuwanołańcuchami
izamykanowstajni,jużminęły.
Niechwięcpanotworzy!
Sampanmożetozrobić.Chłopzłożyłskrzyżowane
ramionanabrzuchujaknastole;dłoniewsunąłpod
poplamionepotempachy.Jasięcieszę,żewogóle
udałomisiętamwsadzić.
Joriodwróciłsięzezłościąizbliżyłdoschodów.
Wkomórcepanowałacisza.Pogładziłchropowatą
powierzchniędrewna.Zagrodaprzypominałamujego
dzieciństwo.WFinsterhennenmieszkałzrodzicami
wniewielkimgospodarstwie,nieumywającymsię
rozmiaramidotego.Mielizaledwieparękrów,króliikur,
wszystkonawłasnepotrzeby,atakżekonia,którymógł
ciągnąćpług.Alezapachbyłtakisam.Dotegonarzędzia,
ciężkiepowietrze,cienie,wszystkotoprzypominało
Joriemudomnawetfakt,żewstajnizmarłakobieta.Być
możełączyłogoztymchłopemwięcej,niżbychciał.
Niechpanbędzieostrożnypowiedziałtamten,
sprawiając,żeJorisięwzdrygnął.Towariatka,jak
mówiłem.
Joriwykrzywiłtwarz.
Boisiępanwłasnejcórki,monsieurDesens?
Wieśniakuznał,żeniemusiodpowiadać.Tam,gdzie
stał,podścianą,zajmowałlepsząpozycję.Joriprzyjrzał
sięskoblowi,naktóryzamkniętabyłakomórka.Był
tozwyczajnydrewnianykołek,przymocowanygwoździem
doramy,takbymożnagobyłoprzekręcićizasunąć
nadrzwi.Tesłużącedozamykaniazwierzątalbo
własnychdzieciryglewszędzie,wkażdymkraju
wyglądałypodobnie.
Podszedłdobocznejściankikomórkiiprzezszparę
międzydeskamizajrzałdośrodka.Byłociemno.
Wsłabymświetlewpadającymprzezszczelinyunosiłysię
drobinkikurzu.Ciągnęłyzasobąjasnesmugi,które