Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Tobias
Siedzącnabarowymkrześle,zbutelkąpiwawdłoni,zastanawiałem
się,jakdługojeszczebędęsięoszukiwać.Musiałemznaleźćsobie
jakąśchętnądziwkę,byprzestaćoniejmyśleć.ByłaEwą,boginią
Ewą,ajaniemogłembyćjejAdamem.Doświętegobyłomitak
daleko,jakstądnaksiężyc,albojeszczedalej.Jednakgdytylko
pomyślałem,żejakiśinnyfacet,kiedyś,położynaniejswojełapska,
dostawałempierdolonejwścieklizny.Chciałembyćjedynym,który
dotknie,któryposiądzie,któryniązawładnie.Wiedziałem,żeona
równieżtegopragnie.Nasamąmyślotymmójfiutboleśnie
podrygiwałwspodniach.
Jejusta,soczyste,miękkieikuszące…Jejdłonie,delikatne
iciepłe.Iznowutosamo.
Japierdolę!
Najwyraźniejwypiłemdzisiajoczterypiwazadużo.Tak,
tozdecydowaniealkohol…
Jużchciałemwstaćzkrzesła,alepoczułemnaswoimbarkudrobną
dłoń.Zarazpotemuderzyłmniezapachdamskich,mdłychperfum.Był
słodki,zbytsłodki.Mojadziewczynkapachniałakokosemiczymś
specyficznym,wyjątkowym.
Przystojniakuwymruczałmiktośwucho.
Nawetniemusiałemszukać.Sukasamaprzyszładopana.
Obróciłemgłowę,byspojrzeć,ktopostanowiłnaruszyćmoją
przestrzeńosobistą.
Tlenionablondyna,kusasukienka,jakieśmetrsiedemdziesiąt
wzrostu,długie,tyczkowatenogi,małecycki,kompletne