Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mowy,nastawiającnatakie,anieinneparametry,skutkiemczego
jednąnudąpotrafiłskosićpółpopulacjiborowskiej.
–Niepozwalam–prychnęła,obracającsiękuniemugwałtownie.
–Aledlaczego?
Borówniedobrzemogłabywsiąśćdotaksówkiipoprosićokurs
namost.
–Boumiemsamaosiebiezadbać,Mareczku–odparłasucho.
–Podobniejakwiększośćdzisiejszychkobiet.Ajeślimiałbyśjeszcze
jakieśwątpliwości,przypominam,żejestemmocnawborowskiej
topografii.Jakourodzonaborówka.
–Borowianka–sprostowałgorliwie,jaknapolonistę
zwykształceniaprzystało.–Akurattobieniemuszęchybatego
przypominać.Acodotegodbania…Ja…hm…Ciekawe,comasz
wlodówce,opróczrajstopoczywiście?Alboniemów,samzgadnę.
Dziuryposerze?
Zuzannaspróbowałasięrozluźnić,biorąckilkagłębokichwdechów.
Miałaogromnąochotęwrzasnąć:Wonzmojejlodówki!izdzielić
Markapogłowieczymśbardziejwyrafinowanymniżtorebka.
Naprzykładtrzonkiemodszpadla.
–Och,odczepsię–mruknęłapodnosem,robiączamaszystyzwrot
napięcie.Zbiegająckamiennymischodamiwdół,czułanaplecach
pełenwyrzutuwzrokMarka,niechcianegokołaratunkowego.
WkamiennymholuBasztowejpanowałnieprzyjemnychłodek.Drobny
staruszek,odzianywwysłużonyserdak,nawidokZuzannypodniósł
głowęznadgazetyiuśmiechnąłsiężyczliwie.
–Dobrywieczór,panieKlemensie–rzuciłazdyszana,przelotnie
spoglądającwdużelustronaścianie.Odruchowoprzygładziła
rozwichrzonewłosy.–Jakinteresy?
–Niemożebyćlepiej,paniZuziu,jakpragnęzdrowia.Najednego
kaloszazarobię,bopogodagastronomiczna,ażhaczykównaokrycia
zaczynabrakować.
–Wmięsnymmająwolne.Mogępodrzucić,żebybyłonadrugi.
WoczachpanaKlemensazamigotałaiskierkahumoru.
–Ot,sikoreczkajaka.–Zachichotał,dolewającdokubkaherbatę
ztermosu.–Atego,no,dziśtaksolonamolo,bezkoleżanek?
–Wjegogłosiepojawiłosięcośpośredniegomiędzy
zainteresowaniematroską.–Niepowiem,kawiarniajestporządna,ale
małotospotkaćmożnanaulicytakichkumplosborygos?Trujesię
jedenzdrugim,żebyutrzymaćmałpiąformę,ikozaczy.Azresztą