Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
idemonstracyjniewysunąłdrugiekrzesło,ignorującoburzone
spojrzeniakobietsiedzącychprzysąsiednimstoliku.Zuzanna
instynktowniezgarnęłatorebkę,kładącjąsobienakolanach.
–Byłempierwszy–rzekłtymrazemuprzejmie,akcentującsłowo
„pierwszy”.–Więctochybaoczywistebezpisania,jakwmatematyce
dwarazydwatocztery.
–Zależy,ktomnoży–odparłabeznamiętnie.–Pracowała
tukelnerka,którejwyszłobydwadzieściadwa.
–Możliwe,alenajwidoczniejnieznajomośćmatematykijej
zaszkodziła,skoro,jaktwierdzisz,jużtuniepracuje.–Odsunąłsię
naoparciezleniwymuśmieszkiem.Lekkorozwichrzonewłosy
sprawiały,żewyglądał,jakbydopierocowstałzłóżka.–Jatamnigdy
niełapięsięzacoś,czegonieznam–ciągnąłgłosemsuchym
istanowczym–ato,naczymsiętrochęznam,jestprostejak
konstrukcjacepa.Prawodostolikamaten,ktoodkryłgopierwszy.
Dopierokiedywypuściłapowietrzeześwistem,uzmysłowiłasobie,
żewstrzymałanachwilęoddech.
–Jacizarazpowiem,gdziemamtwojeprawo,ty…tytroglodyto
–wypaliła,nieznajdującwpamięcinicbardziejobraźliwego.–Tojest
przestrzeńpubliczna,człowieku,anietwójprywatnyfolwark.Aty
wpadasztujakdiabełtasmański,nawetniezadajeszsobietrudu,żeby
powiedzieć:„dzieńdobry”,żeo„przepraszam”niewspomnę,
iszarogęsiszsięjakmafia.Jeślisądzisz…
–Ktotojesttroglodyta,boniewiem,czynienadepnęłaś
minaodcisk?
–Jaskiniowiec–odparłamachinalnie.
Popatrzyłnaniązżywymzainteresowaniem,niestety
nieodwzajemnionym.Minęładłuższachwila,zanimwjegooczach
pojawiłsiębłyskrozbawienia.NiespuszczajączZuzannywzroku,bez
słowasięgnąłpokieliszekipowoliwypiłkilkałykówwina,delektując
sięjegosmakiem.Wyglądalijakdwakogutyanalizującesytuację
przedrozstrzygającymstarciem.Onzastanawiałsię,ktomawiększe
szanse,spojrzenieZuzannymówiłowyraźnie,żejeśliktośwyjdzie
zniegozprzetrąconymgrzbietem,napewnoniebędzietoona.
–Niezamierzamsięztobąkłócićogłupistolik–oświadczył
wreszciezlekkąuraząwgłosie.–Choćnieukrywam,żewłasne
towarzystwobymiwystarczyło.
Zuzannazerknęłanazegarek,rozdartamiędzynadzieją,żeżaden
Romeoniewytrzymanaczatachdziesięciuminutwchłodzie
iulewnymdeszczu,aprzeczuciem,żeMarkowimożesiętoudać.