Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AgdybytobyłRzeźnikzPodlasiaalboinnydusiciel?Następnym
razemmożeszniemiećtyleszczęścia.Iwieszco?
Naprzyszłośćniemydlmioczuswoimpechem,bojesteś
szczęściarą,takąprzezduże„S”,głupoluciężki.
ZuzannaniemogłanieprzyznaćracjiNiusi,alebyłamałoodporna
nazjadliwąkrytykę,ajeszczemniejnazjadliwezarzuty.Wtakich
chwilachstawałanasztorc.
–Noicosiętakpieklisz?–Wzruszyłaramionami.–Witek,Dołęga
namarginesieinowyobywatelBorowazracjiponownegomałżeństwa
matkizmecenasemMitułą,byłobcytylkonapoczątku.Potemjużnie.
–No,towyjaśnia,dlaczegoprzespałaśsięzWitkiem,Dołęgą
namarginesie.
–Niusia,czytymniechoćtrochęsłuchałaś?Mojenogisięznim
przespały.Nogi,Niusiu,nieja.
–Okurde!–huknąłgłosMąkosiaiwkrótcewpoluwidzenia
pojawiłsięonsam,taszczączesobąwyszmelcowanądrabinę.Nic
ztegonierozumiem,alewiem,żenogisąużytecznegłównie
dochodzenia.Facetnieznasięnarzeczy,dobrzezrobiłaś,Zuzka,
żewykopałaśtegoniedołęgę…znaczyDołęgę.Uratowałaśswój
kobiecyhonor.
–Otomęskipunktwidzenia.–WgłosieNiusizabrzmiaływesołe
nutki.–Jeślichceszratowaćswój,kochanie,bierzsięnatychmiast
doroboty.Świątyniasłowapisanegoczeka.
–Jadoroboty,aonenakawusię,otobabskipodziałról.Niewarto
znimdyskutować.–Mąkośzrobiłnieszczęśliwąminę.Tracąccały
swójmajestat,poczłapałzaregałyposłusznyjakzaprogramowana
maszyna.
Pracowaływnajlepszejzgodzie,gdyoblaszanyparapetuderzyły
grubekropledeszczu.Zkażdąsekundąbyłoichcorazwięcejiwkrótce
naziemięspadłaimponującaścianadeszczu,szybkozmieniającasię
wrwący,spienionystrumieńunoszącynaswoimgrzbiecienapotkane
nadrodzepatykiibrunatne,zwiędłeliście.
–Nonie…–jęknęłaNiusia.–Znowu?
Odstawiłaksiążkinabiurko,podeszładooknaispoglądała
najesiennąszarugęwzrokiemzaklinaczasłońca.
–Ciekawajestem,wczyimimieniuświętyPiotrzadecydował
opłukaniuPolskitrzyrazydziennie?–zadałaretorycznepytanie.
–Nobopopatrz,cosiędzieje,nopopatrzsama…lejenaśniadanie,
obiadikolację.Mamsiętymdeszczemnajeść?Apopićchyba
octem…mamygoteżpoddostatkiem,nonie?Noijeszczejest