Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poszczeciniastympodbródku.Dopieroterazzauważył
chłopcównaskarpie;zsunąłberetnatyłgłowy,pokazał
wuśmiechumocnozdekompletowaneuzębienieipoma-
chałdonichprzyjaźnie.
Cotam,kawaleria?zachichotałizakaszlałrówno-
cześnie.Wypoczywaciesobie?
Dawnopananiebyło,panieHeniuodkrzyknąłPa-
wian,puszczająckpimimouszu.
Lubięodczasudoczasuzmienićrewir.Monotonia
zabijasmakżycia.
Nawidokstaregoznajomegozrobiłoimsiętrochęraź-
niej.PanHenioodlatkursowałmiędzyosiedlowymi
śmietnikami.Zeswoimwózkiemodługimdyszluiwy-
pchanymworkiemnaplecachbyłstałymelementempej-
zażu.Niktwłaściwieniewiedział,jakiezdradliwieprądy
zepchnęłygonamieliznężycia,aleteżchybaniktotonie
pytał.Staruszekniewadziłnikomu,nierozrzucałśmieci,
niewywoływaławantur.Chętnieuśmiechałsiędoludzi,
ajeśliakuratnikogoniebyłowpobliżudobezdomnych
psówikotów,anawetdoszczurów.Byłkarykaturalnie
brzydki,miałniesymetrycztwarzzwielkimkinolem
irozbieżnymzezem,jednakwysławiałsięzaskakuco
składnie.Miałbogatesłownictwo,choćwraziepotrzeby
umiałteżposłużyćsięwyszukanymprzekleństwem,
zwłaszczapodczasnieuniknionychwjegobranżyniepo-
rozumieńzkonkurencją.Nićsympatiipomiędzyzbiera-
czemzłomuachłopcaminienawiązałasięodrazu.
Wpadalinasiebieczęsto,leczmimotożylijakbywod-
rębnychświatach,oddzielonychniewidzialgranicą.Do-
pierozczasem,porokuczydwóch,zaczęlizeso
rozmawiać.PomimoróżnicywiekupanHenionigdynie
traktowałichzry,aoniniewstydzilisięusiąśćobok
11