Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naparłzcałychsiłicentymetrpocentymetrzewepchnął
tam,gdziepowinnasięznaleźć.
Przewróciliwehikułzpowrotemnakoła,otrzepali
dłonie,zgrzaniizadowolenizsiebie.
–Wielkiedzięki.–Staruszekoszacowałzdobyczokiem
znawcy.–Samniedałbymrady,zarobekprzeszedłbyko-
łonosa.
–Drobiazg–odpowiedziałzawszystkichSzufla,cho-
ciażpiekłygozdartedokrwipalce.
–Jesteściefajnechłopaki.Chciałbymsięwamod-
wdzięczyć.
–Naprawdęniemaoczymmówić,panieHeniu.–Pa-
wian,krzywiącsię,rozmasowałobtłuczoneżebra.
–Dlamniejest.Comogędlawaszrobić?
Czekałprzezchwilę,agdymilczelizakłopotani,nie-
spodziewanieprzestałsięuśmiechać.
–Rozumiem.Myśliciesobie:czegomożnaoczekiwać
odtakiegoobdartegodziadygi.
Karotenodchrząknąłnerwowo,bozgrubszatakwła-
śniepomyślał.
–Możepanopowiecościekawego?–zaryzykował.
–Nieobrażajmnie,synku.Opowieścimacieumnie
zadarmochę.
Sytuacjazrobiłasięniezręczna.Chłopcymieliwprawdzie
zrozumieniedlategorodzajudługówhonorowych,alebra-
kowałoimpomysłu,jakwybrnąćzimpasu,nieuraziwszysta-
ruszka.Spoglądalinasiebieukradkiem,przestępującznogi
nanogę,aprzedłużającasięciszaciążyłaimcorazbardziej.
Czulinasobiechmurny,wyczekującywzrokpanaHenia.
NaglePawianpodniósłgłowę,jegoubłoconątwarz
rozjaśniłonatchnienie.
–Śnieg!–oznajmił.–Potrzebujemyśniegu.
13