Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dziewczyna,widzącuchylonedrzwi,odetchnęławolno.Tak,ktośjej
musiałpomóc,towiedziałanapewnoiwręczrozpaczliwiechciała
przetrwać.Jeszczemomentizamarznietunatympustkowiubezludzi
idomów.Wkołolas,śniegitenjedynysamochód,któryjawiłsięjej
wybawieniem.Byłwybawieniem.
–Mogę…?–wybąkała,zawieszającgłos.
Terazztrudemoddychała,jakbycośnaglewyssałowokółniejcałe
powietrze,alboteżnałykałasięzbytdużozmrożonego.
Spojrzeniebladych,zmęczonychoczuzmierzyłojąodstópdogłów,
analizującbadawczo,jakpodmikroskopem.Rozejrzałasiębezradnie.
–Jużpowiedziałem,wsiadaj.Gdziemamcięzabrać?–spytałkrótko
ipodniósłdłoniewgeściekapitulacji.Uśmiechnąłsię.
–Niewiem…–zawahałasię–bylebyłociepło–dodałacichutko,
mechaniczniepocierajączgrabiałeręceażpołokcie.Zabrzmiałoniezbyt
rzeczowoibardzożałośnie.
–Toznaczy?Donajbliższegomiastasporykawałek,jajadędoWrocławia,
tojeszczedalej...Więc?–rzuciłiwydawałomusię,żerzeczowo.
Spojrzałananiegonieprzytomnymwzrokiemkobietybliskiejobłędu,
sadowiącsięnasiedzeniu.
–N…niewiem…–powtórzyłaiotrzepałaśniegzsukienki.
Zadrżałjejpodbródekiznówpopłynęłokilkałez,któreotarłaskostniałą
zzimnaręką.Całabyłaskostniałaniczymsopelloduprzytwierdzonymocno
dogałęzidrzewa.Oczymiałapuste,jakbypatrzyłananieznajomego
ztramwaju.Przywodziłynamyślniebooglądanezoknasamolotu;bezkresna
szarość,którabyławszędzieinigdziezarazem.
Walterprzezchwilęprzyglądałsiędziewczynie,marszczącczoło.
–Długie,czarnerzęsykładącesięnapoliczkach,skulona,wystraszona
wsobieipięknawkażdymcalu.Czyznatętwarz?Nie,chybanie…Aktorka?
Piosenkarka?Dziewczynazplakatu?Gdzieśpewniejużjąwidział.Pamięć
miałniezłą,aleniemógłprzypomniećsobieaniczasu,anisytuacji,wktórej
mógłbytęmałąspotkać.Ipewnieniespotkał.Takiejtwarzyniezapomina
sięnigdy,pomyślał.Pewnybyłjednego–takwyglądająosobydesperacko
potrzebującepomocy.Dodiabła!–przekląłznówwduchu.–Będąkłopoty
ipewnezapaleniepłuc.Najlepiejzawieźćjągdzieśprostodoszpitala.
–Niewiesz?–upewniłsię,zdziwiony.
Pokręciłagłową.–Nie…e…e–umilkła,próbującpozbieraćsięwcałość.
TwarzWalterazwolnarozjaśniłasięuśmiechem.Dziewczynabyłajak