Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mnietosięchciałośmiać,jakonamówiładomnieSaly.Ni-
jakmasiętodomojegoimieniaczynazwiska.Niedrążyłamtego
tematu.Ostatniekorektyiwyszłyśmy.
Wklubiebyłotłoczno.
IdęsięnapićpowiedziałamdoIvyijużmiałamskręcić
wokolicebaru,kiedyzauważyłammegaprzystojnegofaceta.
Zastanawiałamsię,czytoochroniarz.Takiumięśniony,
takiprzystojny.Poszłamzanim,niemiałamzamiaruprzegapić
takiejokazji.Pomoimzakończonymdwuletnimzwiązkumyśla-
łam,żemamdośćfacetów.Atuproszę,takieciacho.
Onwszedłdojakiegośpomieszczenia,ajazanim.Nicnie
byłowidać.
Cotytutajrobisz?dopadłmniegrubygłos.
Totuniewolno?Jachciałamtylko…
Wtedyusłyszałamkogośjeszcze.
Cotojest?
Niemiałamzamiarudaćsiętaktraktować.
Słuchajno!odważniezaczęłam,alemiprzerwano.
Nie!Tysłuchaj,wypieprzajstąd,itowpodskokach!
Dobrze,jużwychodzę.Przestańmnieszarpać!
Stulpysk!
Zaczęłamsiębaćcorazbardziej.Takmnieszarpał,żewy-
padłmitelefonzręki.
Iwtedyzapaliłosięświatłoizobaczyłam…jego.Takipo-
ważny,ajednocześnietakiuroczy.Czułam,kryjewsobiemnó-
stwosmutkuibólu.Byłjakiśtakiidealny…
Puśćją.
Wybacz,szefie,onatujakośweszłai…
Wybawcadotknąłmojejtwarzyipoczułamprzeraźliwy
ból,zobaczyłamczarnąotchłań.Akiedysięocknęłam,toten
„szef”mnieposuwał.
4