Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zespuszczonągłowąpodążamzanią.Raz,dwa,trzy,
cztery,pięć…Nie,niepowinienemliczyć,bogdyzacznę,
nieprzestanęikolejneliczbybędąsiękołataćwmojej
głowie.Możesięskupięnajakiejśpiosence.Aleteżnie.
Niezechcemnieopuścić.Raz,dwa,trzy,cztery,pięć,raz,
raz,raz.Osiem.Stopięćdziesiąt.Milionkwadrylionów.
Dróżkastajesięnierówna,pełnakorzeni,obrośnięta
malowniczymikrzewami.Prowadzinasnapłaskowyż.
Chodźmydoojca.
Kierujekrokinalewo.Szaryobłokzasłaniasłońce.Moja
żonapatrzywgórę,jatakże,aletenzłyznaknie
zniechęcanas.Zaszliśmyzadaleko,bysięwycofać.Gdy
stajemyprzedzapomnianymgrobem,Nabikładziekwiaty
namurawieiskłaniasięgłęboko.Wpatrujesię
wnazwiskowyrytewgłazie.Znowusiękłania.
Witaj,ojcze.Przepraszam,żenieodwiedzaliśmycię
takdługo,musiałocibyćprzykro.Przepraszam
serdecznie.Ojcze,przybyliśmytu,abyciwybaczyć.
My?
Ojcze,zgłębisercawybaczamciwimieniutwojej
żony,twojegosyna,twojejcórkiiwszystkichludzi,
którymzawiniłeś.Wybaczamcitwojegrzechy,każdezło.
Wybaczamcito,czegosamsobieniewybaczyłeś.
Uwalniamcięodpokutyikary.Bądźspokojny,bądź
błogosławiony.Ibłogosławswojemusynowi.
Poraztrzecisiękłania.Spoglądanamniepoważnie,
chybaniejestwzruszona,raczejstanowcza
izdeterminowana.Wie,comówi.Czujęsięzmieszany,
niemamniczegodopowiedzeniaanidozrobienia.Moje