Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NIEDZIELA
Wyłączonybudzikwtelefonieniedzwoni.Zza
niedokładniezaciągniętejroletywidzęnieśmiałesłońce
natleskrawkabłękitnegoniebaibiałą,poszarpaną
chmurę,popychanąprzezsłabywiatr.Ciepło.
Postanawiam,żetobędziedobrydzień.MojażonaNabi1
prawdopodobniewyszłanaprzechadzkę.Ostatnio
spacerujeoporanku.Mówi,żeukładamyśli.Niewiem,
cotoznaczy,gdyżjestwyjątkowozrównoważonąosobą
inigdyniewidziałemjejwzburzonej.Popowrocie
przygotowujeśniadanie,wyprawiamniedopracy
izajmujesięswoimisprawami.Kiedyśbyłazatrudniona
nauczelni,aleodkądawansowałem,niemajużtakiej
potrzeby.Pozatymlubię,gdyczekanamniezkolacją.
Siadam,ziewam,przeciągamsię.Odrzucamrozgrzaną
kołdrę.Szybkimruchemzeskakujęnapachnącą,lśniącą
podłogę,zwidocznymisłojamidrewna.KiedyNabi
zdążyławyczyścić?Zrozsądkuwykonujękilka
przysiadów,skłonów,skrętówtułowia,następnieudajęsię
dokuchni.Jedzeniestoinastole,aromatyczneiciepłe.
Uruchamiamekspres.Wyglądamprzezuchyloneokno
iwidzężonę,którazwolnaprzekraczabramę.Robiędwie
kawy.Dlaniejwkubkuzmotywamijapońskiejwiśni.
Pochwilisłyszędelikatnekroki,wbijakod,jest.
Wzdychamzulgą.Odradzasięnasze„my”.Patrzęnajej
lekkopotargane,wijącesięwłosyizarumienionepoliczki,
błyszcząceoczy,delikatneiświeżeusta.Mimoswoich