Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
taemocjabyłasilniejsza.Tak,mieszkaniazdecydowanieodpadały.
Zadużeryzykoewentualnychiprzypadkowychspotkańzeks.Nie
zniosłabyoglądaniajegouśmiechniętejgęby.Adomy?Tebyłyalbo
kosmiczniedrogie,albookazywałysięruderami,których
odremontowaniekosztowałobykrocie.Natoniemiałafunduszy.
Podupadaławięcnazdrowiupsychicznym.Gasłazdnianadzień,
tonącwbeznadziejnejsytuacji.
Wstałaodmahoniowegobiurka,którebyłojedynąnamacalną
pamiątkąporodzicach.Bo,rzeczjasna,pozostałyteżwspomnienia,
lecztezacierałysięwpamięcizkażdymprzeżytymrokiem.Tylkotyle
itylezostałopoStefanieiJaśminieJankowskich.Ciężkimebel,
przyktórymStefanpracowałdługimigodzinami,redagującksiążki
zarównopopularnych,jakidebiutującychautorów.Smykałkę
dopisaniaimiłośćdoliteraturyodziedziczyławłaśniepoojcu.
Zarabiałanażyciejakocopywriterka.Dziękilekkościpióramiała
wielezleceń,wktórychmogłaswobodnieprzebierać.Ogromnym
plusembyłamożliwośćzdalnejpracyzkażdegomiejscanaziemi.Pod
warunkiemżemiaładostępdosieci,aztymwobecnychczasachnie
byłodużegoproblemu.Internetbyłwłaściwiewszędzie.Znaleźćbez
niegomiejscebyłonieladawyzwaniem!Dziękitemu,żemogłażyć
ipracowaćdosłowniewkażdymzakątku,nieczuławypalenia
zawodowego,takjakchociażbyKostek,któryoddwóchlatpracował
wkorpo.Długo,jaknarotację,któratampanowała.Zresztą…Kostek,
Kostek…ChrzanićKonstantego!pomyślała,lecztenpotrafił
wracaćdojejmyśliniczymrzuconywpowietrzebumerang.Broniła
się,aonuderzałwnajmniejdogodnymmomencie.
Otworzyłaskrzydłodrzwibalkonowychibosymistopamistanęła
nawyłożonympłytkaminiewielkimtarasie.Kochałachodzenie
nabosaka.Zuśmiechemnaustachwspominałachwile,gdymama
ganiałazato,żeniedopierzejejbrudnychskarpetek,awgłowie
dudniłysłowababci,żechodzącbezbutów,przeziębipęcherzinerki,
cobędzieskutkowałonieprzyjemnościamiwstarczymwieku.Kiedyś
denerwowałasięnatogderanie.Terazdałabysiępociąćzato,bymóc
usłyszećjeszczerazktóreśzezdańwypowiedzianychprzezmatkęlub
babkę.Gęsiaskórkapojawiłasięnajejciele,anadelikatnych
przedramionachcieniutkiewłoskistanęłydęba.Wieczórbyłdość
chłodny,słońceskrywałosięzablokami,azapachspalin
nieprzyjemniewierciłwnosie.Chciałaodpocząćodmiasta.Wyrwać
sięodsmrodu,smogu,hałasu,ciągłegobieguiwyściguszczurów.
Zastanawiałasię,czybędziejejtodane.