Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dochodzeniadoubikacjiczyporannegomy-
ciazębów,wieczornegogolenia.Trzebaijuż,
lubiszczynie,toniemaznaczenia.Niezasta-
nawiaszsięnadtymnawet.Idziesz,wkładasz
dokoszykacotamtrzeba.Byleoszczędnie.
Nieprzelewasięprzecież.No,jakteraz-
dziestypendium,tomożeośrodeksięzałatwi
jakiś.Tylkoczypójdzie?Pewnieniepójdzie.
Mamnadzieję,żeWeronikasięzasiebie
wzięła,takjakobiecała.Kłamstwa,kłamstwa.
Cośpękło.Zdeptałempaprykę.Pomidory
poleciałypochodniku.Kurwa,szlagbyto
trafił.Przeklinaćpotrafisz?,zapytałazdzi-
wiona.Askądsiętuwzięła?Podniosłamite
pomidoryiwrzuciładocałejsiatki.Chwyciła
rozerwanyworekiumieściłagonamojej-
ce,żebymisięnicwięcejniewysypało.Co
turobisz?,zapytałemznieskrywanymzdzi-
wieniem,którezwiększyłoswojerozmiary
pousłyszeniuodpowiedzi:czekam,sięze
mnąumówisz.
Noc.Tuzawszepanujezaduma.Czymoż-
natakpowiedzieć?Niewiem,aleszcze-
rzemówiąc,małomnietoobchodzi.Kiedy
wszedłemdziśtuznowu,mojemyślijakza-
13