Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rająstarych.Idobrze.Tak,zobaczyłamnie
izerwałasięnarównenogi.Uśmiechnąłem
sięnajejwidok.Madelikatnerysytwarzy.
Czołowysokie,ładnebrwi.Oczyniewielkie,
alepiękne,zielone.Włosyniezadługie,ru-
de,kręcone.Lubiłem,kiedysięuśmiechała.
Zerwałasię,amniesięśmiaćzachciało.Uda-
wała,żejestradosna,aleniebyła.Siedzia-
łaprzyklatkachzkocurami,zesłuchawek
douszusączyłsiępewniePuccini.Całyjej
świat.Dziśjestdobrydzień.
Zapukałemwszybę,aonauśmiechnęła
siędomnieiprzetarłaczołorękąwgumo-
wejrękawiczce.Wręcegąbka.Czyżbyzno-
wuwzięłasięzaczyszczenie?Dotknąłemjej
dłoni,wyciągajączniejgąbkę.Mimoręka-
wiczkiwiedziałem,żemadelikatnąskórę.
Patrzyłanamnietymiswoimgłębokimi
oczamiiniewiedziała,czysięśmiać,czynie.
Zdjąłemstarąmarynarkępoojcuizacząłem
zdecydowanymiruchamiczyścićklatkę.
Stałakilkakrokówodemnieiwciążnamnie
patrzyła.Apotembezsłowaodwróciłasię
iposzła.Chwyciłakurtkę,zamaszystymge-
stemzarzuciłanasiebie.Iwłożyłasłuchawki
douszu.Oczywiście,oczywiście.Bezmuzy-
11