Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zwróciłamteżuwagęnazegarekwtelefonie.Kumojemuzdumieniu
wskazywałkwadranspopółnocy,aprzecieżniebyłopołudnia,gdy
rozmawiałamzMadison.
Czyżbyzatemmójtelefoncałkiemsięzepsuł?Amożepoprostu
sięzaciął?
Zresetowałamsprzęt,byjeszczerazgosprawdzić.
Piętnaścieminutpodwunastejwnocyiciągłybrakmożliwości
nawiązaniapołączeniazkimkolwiek.
Ocotuchodzi?!Mójtelefonzwariował,ajaznajdowałamsię
wleśnej,zimowejgłuszypozbawionakontaktuzeświatem.Zimny
dreszczprzeszyłmojeciałoiniemiałnicwspólnegozniską
temperaturąwokół.
Bałamsię.
Mimosilnegocharakterupoczułamprzytłaczającylęk,boniedość,
żeniemiałamsprawnegosprzętuikontaktuzeświatem,tojeszcze
straciłampoczucieczasu.
Kurwa!zaklęłam,jakbytomiałomipomócrozładować
napięciealbocośzmienić.
Corobić?!
Byłamtusamainawetnieumiałamokreślić,gdziedokładniesię
znajduję,boGPSrównieżodmówiłposłuszeństwa.Miałamdwie
możliwości:wsiąśćdoautaipozostaćwnim,liczącnato,żektoś
wkońcuprzejedziebocznądrogąipomożemidotrzeć
docywilizacji,alboruszyćwlasiposzukaćdomów.Obiewydawały
misięrówniezłe,coabstrakcyjne.Naktórąśjednakmusiałamsię
zdecydować.Wybrałampierwsząopcję.Wauciebyłowzględnie
ciepło,noidawałominamiastkębezpieczeństwa.Tobyłomiejsce,
któreznałam.Wlesiemogłabymsięzgubić,atuistniałaszansa,
żektośmnieodnajdzie.Prędzejczypóźniej.
Starającsięmyślećpozytywnie,opadłamnafotel,powtarzając