Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
służył.
Rozłożyłaskrzydłaiwylądowałanaścieżcenaskrajulasu.
Dostarczykopertęiwrócidodomu.Kiedybędziejużzpowrotem
wbezpiecznejkuchni,przekonasamąsiebie,żetenniepokój,który
wniejnarasta,tojejwina,żeniewywołałogonicwtymlesie.
Żeniewyczułażadnejmrocznejmocy,zebranejgłębokoponiżej
poziomujejPurpurowegoZmierzchu,którasięgałazotchłaniwjej
stronę,iżenieprzeztomiałaochotęuciekać.
Ruszyłaprzedsiebieszybkimkrokiem,bojącsiębiec,gdyż
tomogłobypobudzićinstynktmyśliwskidrapieżnika.Ażebył
tugdzieśdrapieżnik,tegobyłapewna.
Niemaldotarłanadrugąstronęzagajnika,kiedyspomiędzy
drzewwyszedłeyrieńskiwojownikirozłożyłskrzydła,
byzablokowaćprzejście.Czterechinnychwojownikówpojawiłosię
zajejplecami.
Maszdlamniewiadomość?spytałtenpierwszy.
Wszyscymielinasobieubraniastare,aledobrejjakości.Takie,
najakiemogąsobiepozwolićjedyniearystokratycznerodziny.Nie
poczułasięprzeztolepiej.
Nowięc?zapytałwojownik.
Przywołałakopertęizbliżyłasiędoniegonatyle,bymóc
mupodać.
Wyrwałzjejdłoni,rozerwałiprzeczytałszybkopierwszą
stronę,poczymrzuciłpapiernabok.Kiedyznównaniąspojrzał,
najegotwarzypojawiłsięokrutnyuśmieszek.
Toniebyławiadomośćdlaciebie?spytałaMarian,cofającsię
przednim.
Och,dlamnie.Tyjesteśzapłatą,czarowniczko.
Nie…nierozumiem.
Niemusisz.
Poczuła,żepozostalimężczyźnizbliżająsię,otaczającją.
Jeślimnieskrzywdzicie,mójojciec…
Wojownikroześmiałsiępaskudnie.
Onciętuprzysłał,prawda?Wiedziałdoskonale,cosięstanie.Ale
niktniebędzietęskniłzakimśtakimjakty.
Skoczyławpowietrze.Niemiaławielkiegopolamanewrumiędzy
drzewami,aleznajdowałasiętylkokilkaruchówskrzydeł
odotwartegoterenuotwartegonieba.Jeśliimsięwymknie,może
zdołaichwyprzedzićnatyle,byzłapaćWiatryiruszyć…tylko
dokąd?
NaCzarnąGórę.JeślidotrzedoStołpu,poprosioazyliwojownicy
jejnieskrzywdzą.