Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Parsknęłakrótkim,gorzkimśmiechem,któryniemiał
nicwspólnegoztymradosnymiseksownym,który
pamiętał.
–Proszęcię,jakibiznes?Przecieżtonicinnegojak
odwet.
–Ajeślinawet,tocoztego?
–Nienależyodpłacaćpięknymzanadobne.
–Szlachetnazłotamyśl.Mniejednakbardziejpodoba
się„okozaoko,ząbzaząb”.
–Ludzieniesąidealni,Leo.Czasempopełniają
błędy.
Mówiłaoojcuczyosobiesamej?
–Przyszłaświęcpoto,żebyprzeprosićzaswoje
błędy?
Spojrzałamuwoczy.
–Jużkiedyśpróbowałam.Niechciałeśjednak
słuchać.Czyterazbyłobyinaczej?
–Nie.
–Chciałamcięchronić.
Terazonroześmiałsięszyderczo.Chroniłago,
wbijającmunóżwserce?Porzucającgobezsłowa
wyjaśnienia?
SiedemlattemuprzyjechałdoLondynu,żeby
współpracowaćzmłodym,ambitnymspecjalistą
odoprogramowania,comiałoprzynieśćjegofirmie
wielkisukces.Jakzawsze,byłskupionynacelu,
zdyscyplinowanyizdeterminowany,byosiągnąćto,
cozaplanował.
IwtedyspotkałHelenę,dziewczynętakpiękną,tak
pociągającą,żemogłabybyćjednązrzeźb
wystawianychwgaleriisztukinaWestEnd.Próbował