Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Tak,odpilota,któryprzyleciałwczorajwieczoremzPortAlice.
Mówił,żeintensywniepadaisolidniewieje.Musiałmiećsię
nabaczności.
Donaldwyszczerzyłzębywuśmiechu.
–Tamtomierząwysokośćopadówwstopach.
–Teżtaksłyszałam–przyznałaKate,alenawetkiepskiewarunki
pogodoweniebyływstaniezgasićjejentuzjazmu.
–Wpasiewybrzeżapogodapotrafiszybkosięzepsuć,nawet
wlipcu.Więcniechpaniuważa.
Katezapięłakurtkęizałożyłaskórzanykask.
–Będęostrożna,alezdajemisię,żemojabellancaradzisobie
niemalwkażdychwarunkach.
Donaldzerknąłnapeacemakera.
–Porządnamaszyna,zgadzasię.Mimotolepiejjąposadzić,jeśli
zrobisięniebezpiecznie.
Kiwnęłagłową,jednakwcaleniemyślałaorozwadze,tylko
oprzygodzie.
Ocierającztwarzymżawkę,powiedział:
–Zakręcęśmigłem.
–Dziękuję.–Podeszładosamolotu.
–Niewielekobiet,zresztątakżeimężczyzn,jestskłonnychlatać
poterytoriumAlaski.
Kateotworzyładrzwiiwrzuciładośrodkaplecak.
–Niepotrafięzrozumieć,jakpilocimogąunikaćtegomiejsca.
–Błysnęłauśmiechemiwsiadładomaszyny.Wzięłazkokpitukorbę
ipodałająDonaldowi.–Jestemwdzięcznazapomocitroskę.
Skinąłgłowąiustawiłsięzbokukadłuba.
Katezamknęładrzwiiusadowiłasięnafotelupilota.
Zarejestrowałaczasodlotu,poprawiłakask.Donaldpodniósłkciuki,
pokazując,żewszystkogra,aKatezapaliłasilnik.Podałjejkorbę
przezokno.
–Powodzenia!–zawołał.
–Dziękuję.Przydamisię–odkrzyknęła,poczymzamknęłaokno.
Poostatniejkontrolizegarówoddaliłasięodhangaruiustawiła
maszynęnakońcupasastartowego.Niebyłowiatru.Będziemusiała
mocniejrozgrzaćsilnik,żebyzagwarantowaćsobiebezpiecznystart.