Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
warsztatowychpiętrzyłysięczęścizamienneinarzędzia.Wpowietrzu
unosiłsięostryzapacholejunapędowego,dziękiczemuKatepoczuła
siębardziejswojsko.Przypomniałasobiewarsztatojcanafarmie.
Zrękąnaklamcezajrzaławgłąbpomieszczenia.
–Halo?Jesttuktoś?
Chwilępóźniejwprogudrzwiprowadzącychnazapleczepojawił
siękrępymężczyznawkraciastejkoszuliiniebieskichdżinsach.
Wytarłdłoniewszmatę.
–Dzieńdobry.Czymmogęsłużyć?
Miałwypchanypoliczek,Katedomyśliłasię,żetytoniem.
–Dzieńdobry.Panjesttuszefem?
–Takjakby.Główniestaramsięutrzymywaćruchwinteresie.
–Wcisnąłszmatędotylnejkieszenispodni.
Kateweszłagłębiej,zamknęłazasobądrzwi.Wytarławilgotne
dłoniewnogawkispodniiwyciągnęłaprawąrękę.
–NazywamsięKateEvans.
Mężczyznamiałżelaznyuściskdłoni.
–Miłomipoznać.GeorgeParker.
Katezdobyłasięnauśmiech.
–WłaśnieprzyleciałamzestanuWaszyngton.
BrwiGeorge’awygięłysięwgórę.
–No,no.Szmatdrogi.
–Toprawda.Leciałamwzdłużwybrzeża.Chybanigdywżyciunie
widziałamtylezieleni.
Mężczyznapokiwałgłową.
–Ładnatrasa,zgadzasię.–Rzuciłszybkiespojrzeniewstronę
okna.–Jestpanisama?
–Yhym.
Zapadłamiędzyniminiezręcznacisza.PochwiliKatezebrałasię
naodwagę.
–Szukampracy...wcharakterzepilota.–ZanimGeorgezdążył
odpowiedzieć,dodała:–Praktyczniewychowałamsięwsamolocie.
Tatonauczyłmnielatać.Dużopotrafięi...
Podniósłotwartądłoń.
–Muszępaniprzerwać,panienko.Przykromi,aleniepotrzebuję
pilota.Wkażdymrazienieteraz.Anawetgdybympotrzebował,nie