Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłobymniestać.
–Pracowałabymnazlecenie–najpierwpłaconobypanu,potem
jadostawałabymwypłatę.
Przyjrzałsięjejipokręciłgłową.
–Nicztego.Poprostunikogoniepotrzebuję.Niewielesię
tudzieje.Żałuję,żeniemogępomóc.–Wsadziłręcedokieszeni.
–Alecieszęsię,żesiętupanizjawiła.Takichkobietzuchównigdynie
zawiele.
–Skądpanwie,czyjestemzuchemczynie?–Katestarałasię
zachowaćlekkiton,łudzącsię,żeukryjeswojerozczarowanie.
–Wykombinowałemsobie,żeskoroprzyleciałatupanicałkiem
samawprzekonaniu,żedostaniepracępilotanaAlasce,toalbojest
panikobietązikrą,albozwyczajniebrakujepanipiątejklepki.
–Uśmiechnąłsięoduchadoucha,anastępniewyplułtytoń
doustawionejprzybiurkupustejpuszkipokawie.
Katespodobałasięmyśl,żejestodważna.Czytałakiedyś
wgazecie,żeMarvelCrosson,jejidolkę,asaprzestworzyteż
nazywanozuch-kobietą.
–Cóż,rozumuraczejminiebrakuje.–Cofnęłasiędodrzwi.
Uświadomiwszysobie,żeniemanajmniejszegopojęcia,dokądpójść,
przystanęła.–Wjakimhotelumogłabymsięzatrzymać?
Georgepodrapałsięwbakinapoliczkach.
–Niematuzawieletakichmiejsc.Alejestporządnyhotelprzy
TrzeciejUlicy.Naprawdęelegancki.
–Jaktamtrafić?
–Toniedaleko.Trzebapójśćdrogąwstronęzatoki,doTrzeciej
Ulicyiskręcićwlewo.Odrazubędziegowidać.
–Niebrzmiskomplikowanie.–Katechwyciłagałkędrzwi.–Mam
wpisaćsiędoksiążki?
–Tak.Ilepiejtakżeprzymocowaćsamolotlinami.Nigdynie
wiadomo,kiedyzerwiesięwiatr.–Georgewziąłzestolikarejestr
zpozaginanymirogamiipodałgoKate.
Wypełniłainformacjeiruszyładoswojejbellanki.
Katestanęłazbokuzprzewieszonymprzezramięplecakiem