Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Comasztakąminę?
–Trudnydzień.–Machnęłamręką.
–Mamjeszczetrochęczasu.Możemypogadać–zaproponowała
znienacka.
OpowiedziałamjejowizycieojcaDagmaryiotym,jakzrobiło
misięztegopowoduprzykro.Andżelikabyłaświadkiemmojego
oswajaniasięześmierciąMarcela.Wiedziała,jakbardzo
potrzebowałamwtedypomocy.TakżetejzestronyDagi.Tyle
żezamiastwniedoszłejbratowejmiałamwsparciewewspółlokatorce.
Dokońcawierzyłam,żekontaktzDagmarąiZuziąpomoże
miszybciejstanąćnanogi.Cóż,najwyraźniejDaganieodczuwała
takiejpotrzeby.
–Atogłupiapizda–skomentowała,kiedyskończyłam.
Zrugałamjąwzrokiem.
–Noco?Odrazusięnaniejpoznałam–dodała,poczymprychnęła.
–Wielkamipanimecenas–zakpiła.
–Poznałaśsięnaniej?Przedczypotym,jakdałacizliścia?
–Zirytowałamnieswoimisłowami.
MiałamprawogniewaćsięnaDagmaręidecyzję,jakąpodjęła,
amimotonieprzeszłomiprzezmyśl,żebytakźleoniejpomyśleć.
Pogodziłamsięzfaktemigozaakceptowałam.
–Dobra,zostawmyto.–Machnęłarękąipoprawiławłosy.–Itylko
to?–dopytałasię,mającnamyśli„mójtrudnydzień”.
Pokręciłamgłową.
–ByłteżKuba–westchnęłam,apotemprzymknęłamoczy.–Nie
dajemispokoju.Niedajemiszansyzapomnieć.
–Tymtwoimchłoptasiemtowsumiemogęsięzająć.
Uniosłampowiekiiposłałamjejzaskoczonespojrzenie.OnaiKuba?
Nie.Nigdybymnatoniepozwoliła.
–Comasznamyśli?–dopytałamsię,marszczącbrwi.
Onaswoimizatańczyłaiszerokosięuśmiechnęła.
–Niemówisztegopoważnie.
Mojeserceścisnęłosięnienaturalnie.
–Poważnie–przyznała,wzruszającramionami,jakbyuwodzenie
facetaswojejkoleżankibyłoczymśoczywistyminormalnym.–Niezła