Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powiedziałem,ijeżelibędęzmuszonywrócićtutajipowtórzyć
tojeszczeraz,pożałujesz,żeśsięurodził.Zrozumiałeś!?
Odpowiedziałemskinieniemgłowy.
Zrozumiałeś,gnoju!?krzyknąłiścisnąłmojążuchwę
zcałychsił.
Takjęknąłem.
Ateraznakolana,pokutniku.Wrócępociebie,gdydzwony
zabijąnaAniołPański.
Osunąłemsięwdółipoczułempodkolanamigranitową
kostkę.
Światkołysałsięwrazzemną.Kiedymomentamiogarniał
mniebezwład,miałemwrażenie,żespadamwdół.Wówczas
całymsobąstarałemsiępowstrzymaćtenlot,bowewnątrzmnie
krążyłamyśl,którakrzyczała,żedamradę,żewytrzymam.Ból
przemieszczałsięwmoimcielezmiejscanamiejsceniczym
wędrującyszczurwlabirynciebezwyjścia.Wiedziałem,
żemuszęmiećotwarteoczy,żeniemogępozwolić,abymoje
powiekiopadłyiporwałamnieciemność.Chwilamiszum
wgłowiedmuchałwnajwyższetonyiprzeistaczałsię
wświdrującypisk,jakbychciałtymdźwiękiemrozsadzić
miczaszkę.
Nistąd,nizowądzacząłemsięwduchumodlić.Błagałem
Boga,żebymniewspierał,żebydodałmisiłiodwagi,żeby
zlitowałsięnadmoimlosem,żebywybaczyłmiwszystkiegrzechy
iżeby…uwolniłmnieodstrachuprzedbudynkiem,który
znajdowałsięprzedemną.Frontpotężnejbudowliwzniesionej
zkrwistejcegłybardziejkojarzyłsięzklasztoremlubkościołem
niżwięzieniem.Widziałempośrodkustrzelistąwieżezakończoną
dachemwkształcietrapezu,ozdobnegzymsy,wycięcia,łuki,
witrażewoknach.Mniejwięcejnadwóchtrzecichjejwysokości
poobustronachodrastałymasywneramionaibiegływdół,
byjeszczenieconiżejrozejśćsięcałkiemnabokiinakońcach
wysunąćdoprzodu.Kiedypatrzyłemnagmach,miałem