Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PrzyskrzyżowaniuulicPoznańskiejiChrobrego,dostrzegłem
znajomy,trzypiętrowybudynek.Tylkorazwżyciuwidziałem
kamienicę,aletowystarczyło,żebywmojejduszynatychmiast
odżyłymroczne,zamierzchłewspomnienia.Odtamtejpory
minęłytysiącedni,alejamiałemwrażenie,jakbytowszystko
zdarzyłosięwczoraj.Wjednejchwiliupalne,lipcowepołudnie
wmagicznysposóbprzeistoczyłosięwponurychłódjesiennej
nocy.Nocy,kiedyja,Wolf,Szumskiiczterechklawiszy,jecha-
liśmywięziennąfurgonetkąnacmentarz,żebypogrzebaćzwłoki
Długaśnego.Zrobiliśmyswoje,aWszawyMendziarzkazałnam
późniejodlaćsięnaświeżąmogiłę.Namyślotamtychzdarze-
niach,poczułemnakarkupaskudny,lodowatydreszcz...
Przeszedłemnadrugąstronęulicyiszybkimkrokiemruszy-
łemwstronęrynku.
MiejscowośćWronkinapewnoniemożepretendowaćdo
mianametropolii.Dziśmogępowiedzieć,żetoprzysłowiowa
pipidówa,chociażdwalatatemuwydawałamisiępępkiemko-
smosu.Wiedziałem,żeświatpomknąłdoprzodu,aledopiero
idącwronieckimiulicami,zdałemsobiesprawę,jakbardzomoje
wyobrażeniamijałysięzrzeczywistością.Dlakogośtakiegojak
ja,komuwiększośćżyciaprzyszłospędzićnawięziennychpe-
ronachipromenadzieotoczonejwysokimmurem,tobyłana-
prawdęmiażdżącakonfrontacja.Koloroweubrania,wystawy
sklepów,samochody,bezustannyzgiełk,mrowieludzi,szyldy,
reklamyimiejskawrzawa,sprawiały,żeczułemsięobcy.
Obcywkażdymtegosłowaznaczeniu.
Wszystko,cowidziałemdookołasiebiezjednejstronybyło
zadziwiająceiniebywałe,azdrugiejprzerażające.
Kwadranspóźniejzatrzymałemsięprzeddwuskrzydłowy-
midrzwiami,zaktórymimieściłasięsiedzibabanku.Wziąłem
głębokioddech,chwyciłemzaklamkęiwszedłemdośrodka.
16