Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Siedziałemprzyokniewrogusaliikompletniewyłączyłem
swójumysł.Rozkoszowałemsięsmakiem.Celebrowałemkażdy
kęsikażdyłyk.Żarcienaprawdębyłopierwszaklasa!Dodzisiaj
pamiętamsmakwronieckiegoschabowego,któryzajmowałpół
talerza.Pycha,mówięwampycha!Ostatniraztaksyty,czułem
siępospotkaniuzmajoremKozłowem.
Kiedykelnerzjawiłsię,żebyzabraćtalerzisztućce,zapytał:
–Smakowałopanu?
–Bardzodobre–odparłemszczerze.–Wyśmienite!Ateraz
młodzieńczepodajmijeszczesetkęczystejwódki.
–Jakąpansobieżyczy?–Zapytał.
–Najlepszą,jakąmacie.
–Wtakimrazie,pozwolęsobiezaproponowaćżytnią.
–Niechbędzieżytnia–przytaknąłem.
–Aconazakąskę?
–Zakąskę?–Spytałemzaskoczonymgłosem.
–Mocnealkoholesprzedajemytylkozzakąską.Takieprze-
pisy–wzruszyłbezradnieramionami.–Dowyborujestśledź
woleju,tatar,sałatkawarzywnaalbodrobiowagalaretka.
–Notowtakimraziesetkężytniejiśledzika.
–Służęuprzejmie–powiedziałizniknąłmizoczu.
Nimzjawiłsięzmoimzamówieniem,zdążyłemzapalić.Od
zawszepapierosnajlepiejsmakowałmiposytymposiłku.Nic
sięniemożerównaćztymuczuciem,kiedyczłowiekmapełny
brzuchibierzepierwszegosztacha.
Rozkosz!
Przezchwilęwpatrywałemsięwliteratkępełnąprzeźroczy-
stegopłynuizastanawiałemsięwduchu,jakimamwznieśćto-
ast?Złapałemzaszkłoinimwychyliłemzawartość,szepnąłem
podnosem:
–Napohybelprzyszłości,zktórąprzyjdziemisięzmierzyć!
Kilkaminutpóźniejuregulowałemnależność.Zapłaciłemdo-
kładniesześćdziesiątpięćtysięcyisześćsetzłotych.Nimpod-
20