Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wałąszybkościąiczekałemcierpliwie,zamilknie.Jejsłowa
umykałymoimuszom,równiedobrzemogłabywyznawaćswoje
grzechyalbopomstowaćnamnie,żezawracamjejgłowępier-
dołami.Naglezamilkłaisekundępóźniejskierowałaswojeźre-
nicenamojątwarz,awyrazjejoczuzdawałsięmówić:
Nocotakstoiszjakkołek?Chceszjeszczeocośzapytać?
Bojaknie,tospadajstarydziadu!
Chrząknąłem,żebyukryćswojezmieszanieizapytałemnie-
pewnymgłosem.
Możnaupanikupićbiletdostacjidocelowej?
Oczywiście,żemożnaodparłatakimtonem,jakbychciała
mioświadczyć,żewłaśniezostałemzwycięzcąwkategorii„naj-
głupszepytaniednia”.
Wtakimraziepoproszęrzekłeminatychmiastdodałem:
Aczybyłabypanijeszczetakmiłainapisałaminakartcein-
formacjeopołączeniach?
Kasjerkaprzewróciłaoczami,jakbyspełnieniemojejprośby
miałokosztowaćkatorżniczywysiłek.
Byładokładniezapięćtrzecia,kiedyspacerowałempopero-
nieijarałemszluga.Wpewnymmomenciespojrzałemwlewą
stronęiponadzielonymikoronamidrzew,dostrzegłemczubek
dzwonnicywronieckiegowięzienia.Jejwidoksprawił,żepoczu-
łem,jakmojeserceogarnianieprzyjemnychłód.Czymprędzej
odwróciłemsięwprzeciwnymkierunku.Łypnąłemwzrokiem
nazegarwiszącypodzadaszeniemperonu.Jeszczetrzynaście
minutsyknąłemwmyślach.Ostatniecholernetrzynaściemi-
nutiznikamstądnadobre!
Szynykolejowepołyskiwaływpromieniachlipcowegosłoń-
ca.Spoglądałemnatrakcję,którabiegłaprzedsiebienawprost
ichowałasięwoddalipośródgęstwinyzielonychdrzew.Nie
potrafiłemsprecyzowaćdokładniemiejsca,wktórympółwieku
temukroczyłonaszearbeitskommando,alegdzieśtamwoddali
22