Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kotkół,wybijałjednostajnyrytm.Powiemwam,żetapodróż
byładlamniemistycznymprzeżyciem.Widokświatapozba-
wionegomurówikrat,byłczymśiściezachwycającym.Był
takpiękny,żełzycisnęłysiędomoichstarychoczu.Spoglą-
dającwokno,czułemsięnaprawdęszczęśliwy.Niewiem,czy
byłemwpełniświadom,żeotoja,StanisławStefanŻabikow-
ski,długoletniwięzień,zwanyprzezskazańcówRopuchem,
jestemterazwolnymczłowiekiem.Wpewnymmomencieza-
dałemsobiewduchupytanie:Ajeślitotylkosen?!Jeśliza
chwilęotworzęoczyiocknęsięwceli?!
Przygryzłemzębamidolnąwargę,żebyprzekonaćsię,czy
otaczającamnierzeczywistośćjestprawdziwa.
Nakolejnychstacjachwsiadalipodróżniirobiłsięcoraz
większytłok.Siedziałemprzyoknie,nakolanachkurczowo
trzymałemworekpodróżnyiobserwowałemludzi.Wszystko
wnichbyłozadziwiające.Począwszyodfryzur,poprzezróż-
norodną,kolorowągarderobę,posposóbzachowania.Mło-
dzieżjaktomłodzież,czułasięzupełniebezkarnainieskrępo-
wana.Razporazwdrugimkońcuprzedziałurozbrzmiewały
salwyśmiechu.Zustjakiegośchłopakapadłokilkasiarczy-
stychprzekleństw,aleniktniezwróciłmunawetuwagi,że
zachowujesięjakcham.Jednakzdrugiejstrony,ktowiejaka
mogłabybyćjegoreakcja?Jakaśkobietawśrednimwieku
spojrzałanategomłodzieńcawzrokiempełnymoburzeniaina
tymsięskończyło.
NimpociągdojechałdoPoznania,wszystkiesiedzeniabyły
zajęte,aczęśćludzipodróżowałastojąc.
Punktualnieoszesnastejzerodwawysiadłemnapoznańskim
peronie.
Niemiałempojęciaczegomogęsięspodziewać,aletocozo-
baczyłem,byłodlamnieprawdziwymszokiem.Mrowieludzi.
Mnóstwo.Przypominalinurtrzeki,płynącejwkierunkusze-
24