Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ON
S
starczającoblisko,żebysłyszeć,oczymrozmawiali,aleczasem
łońcegrzałoniesamowiciejaknapocząteklata.Siedziałem
wogródkuprzedrestauracjąiobserwowałemdwóchmęż-
czyznpijącychkawęparęstolikówdalej.Niebyłemwy-
wyłapywałemjakieśurywki,kiedyjedenznichpodnosiłgłos.
Towystarczyło,bymzyskałpewność,żenapotykaliproblem
zdojściemdoporozumienia,cozdecydowanieniedziałałona
mojąkorzyść.Jeśliktóryśzfacetówsięrozmyśli,tygodniepracy,
inwigilacji,śledzeniaizbieraniadanychtrafiszlag.
PrzebywałemwParyżuodprawietrzechmiesięcyimiałem
jużserdeczniedośćwszystkiego,cozpoczątkuwydawałomi
sięnajwiększymiatutamitegomiejsca:pokracznejwieżyEifa,
bagietek,wina,serów,owocówmorzawkażdejmożliwejpostaci,
tłumuturystóworazotaczającejmiastoaury,którąwiększość
ludzinazywałamagiczną.
6