Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nienadajęsięnamodelwcałości,dlaczegopanitaksądzi?
TakonfekcjausiłujewybrnąćBogna.
Mogęwystąpićwtodze,chcepani?Rozumiem!Akt…Pozwolipani,żepropozycję
przemyślę.Aktjakookreśleniekondycjinaukowcaiwychowawcynastępców.
Panmnieonieśmiela.DlategojestemtakaniezręcznaprzyznajesięBogna.
Przepraszam.Niemiałemtakiegozamiarupatrzynaniązuśmiechem.Głęboko
osadzoneoczy,wydatnekościjarzmowejbrwischodzącesięunasadynosasprawiają
wrażenie,żeuśmiechająsiętylkousta,resztatwarzyzachowujeswójzwykły,mroczny
wyraz.
Dlaczegotaknamniepatrzy,pewnouważażebluzkamazadużewycięciepeszysię
Bognainagleczujesięokropniewydekoltowana.Wykręty.Samejprzedsobą.Wcalenie
chodziobluzkę,sprawajestpoważna.Spoglądawtamtemroczneoczy,czujejakbyodnich
biegłpromieńdojejoczu.Trwachwilę,mniej,ułamekchwilialeBognajużwie,cosięim
wydarzyło.
Obiecanokawęupominasięadiunkt.Jegouśmiechobejmujecałątwarz.Ontakże
wie,cosięimwydarzyło.
3.
Ulkawypływazgłębinysnu.Zatrzymujesiępodpowierzchnią.Marzyjejsię
przezroczystelustrowody,ztymwrażeniemwynurzasięnakrawędźjawy.Jestnadwielkim
Jeziorem.Jeśliwiejewiatr,niewychodzączdomumożnasłyszećgrzywaczechluszcząceo
nasadęmoreny,jestemubabki
BardzosociebieniepokoiłamwpadławramionaMarty,oczekującejna
przystanku.Dlaczegonietelefonowałaś?
Próbowałam.Nicztego.Naliniiniemożnośćabsolutna.Ulkamiałaprzyjechać
porannymautobusem,alenieprzyjechała.Martawnerwachspędziłapółdnia.
Samąwysłalizamłodananocnepodróżezawszeojciecprzywoziłmógłjeszcze
iwtymrokuniespokojnienadrogachocalBożeodzłegoprzypadkubenzynadroga
musząoszczędzaćjednakBognapowinnadzieciakowitowarzyszyć
BrakujezgraniamiędzydalekobieżnątrakcjąapołączeniemlokalnymzSarnią.
WprawdziedworzecautobusowywSuwałkachnareszcieprzeniesionowpobliżekolejowego,
alepociągsięspóźniłiUlkaniezdążyłanapierwszyautobus.Dopołudnianatejtrasiekursy
dwa,obsługukierowcyznaniMarcieoddziecka.
Mówiłampanidoktor,warszawskipośpiesznynieprzybyłnaczas,wnuczkę
przywiozęnastępnymrejsem.
Szoferwysiadł,zbagażnikawpodbrzuszupojazduwydobyłplecakUlki,pomógł
umocowaćnarowerzeMarty.
Dowidzenia,panidoktoruniósłdłońdoczapkiiwróciłdokabinywozu.
Jużtrzeciepokoleniemidoktoruje.Przestałamprostować.Beznadziejne.Dzieci
słysząodstarszychitakdziedzicząjakcorokutłumaczyłasięMarta,patrzącnamgiełkępo
autobusie.
NikomunieszkodziUlkachwyciłarowerowerączki.Skręciływleśnądrogę,
wysokopiennejodły,stykającesięnadduktemkoronami,zamykałyzielonyłuk.Ulkapoddała
sięwrażeniu,żekroczynawąwielkiejświątyni.
Tenpatentmniesięnienależy.
Maszabsolutoriumiwieloletniąpraktykę,samdyplomtoponiekądpapier.
Kluczdozawodu,mojedziecko.
9