Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Samamówiłaś,samouk,któregotuzastałaś,wiedziałwięcejodciebieoleczeniu
zwierząt,chociażbyłanalfabetą,atypostudiachzaocznych.
Takarozmowapowtarzałasięwkażdewakacje,zarazpopierwszymdoktorowaniu
babcewobecnościUlki.UpewniałaMartę,żezupływemczasureakcjawnuczkinaów
honorowytytułpozostajeniezmieniona.
Tobyływieczorowezajęciazokrojonymiprzyśpieszonymprogramem.Brakowało
kadrywewszystkichzawodach,wymordowanej,rozproszonejpoemigracjach,obozach,
zmobilizowanej.Gdytylkowojnaprzeniosłasiędalej,ustanawianotakieszkoły,dwalata
zaliczanowrok.Aon,tenzielarz,niezupełniebyłanalfabetą,umiałpodpisaćiczytać
drukowane.
Fantastyczne!Ilejeszczeosóbumiałoczytaćdrukowane?
Zestarszegopokolenianiewiele,inajlepiejzkantyczki.
Iwewsibyłjedenrower,jednoradiotranzystorowe…bierzeudziałUlkawznanej
odzawszeopowieści,jakbyjąmusiałaodnawiać,żebysięniezatarła.
Radionakryształekprostujebabka.
…ludziechorowalinakołtun,znachorodzwierzątbyłnanożezeznachorkąodludzi,
ponieważnietylkokurowałżywyinwentarz,aletakżepodbierałjejpacjentów…Wierzyćsię
niechce!
Takbyło.Achociażodtamtejporyminęłoponadpięćdziesiątlatiodchodzą
generacje,wzbiorowymdoświadczeniupozostałzapistamtejbiedyicywilizacyjnego
zapóźnienia.Nieszczęście,żeznowunadciąganiedostatek,możeigorszyodtamtego,
ponieważludzieświatlejsi,więcejrozumiejąiwięcejchcą.
Martęogólnieszanują.WciążjestwSarniejKimś,chociażjużodkilkulatna
emeryturze.Ludzietutajzdobrąpamięcią,niezapominająanizłego,anidobrego,nie
zapominająprzekazupokoleńminionych.
Martaprzezłwiekudbałaoichzwierzęta,nierzadkoświadczyłaludziom.Nie
zawszemieliwSarniejautaprzeważnieciężkowypracowanezaniemieckągranicąpekaes
teżniezatrzymywałsięnaasfalciezalasem.Niedocierałtutajżadenautobus,ponieważnie
byłoasfaltu.Najbliższa,teoretycznieregularna,komunikacjazaczynałasiędwadzieściapięć
kilometrówzaSarnią,odSuwałkdzieliłoponadtrzydzieścipięćzokładem.
Chorychwoziłosięwozemwdrabinkiwymoszczonepółkoszkami,wkoniepodduhą
albosaniami,leczkiedyś,kiedyistniałyjeszczeprawdziwezimybywało,puchunasypie
równozkominamiSarniąodcinałoodświata.IMartapomagałacierpiącymwedług
sumieniaiumiejętności,aopróczniezliczonychmiotówcieląt,prosiąt,jagniątiźrebaków,
wieludzieciomwSarniejszczęśliwiezawiązałapępki.
Ciekawe,kiedysiępokaże?przystanęła,nasłuchując,Marta,alebrzmiałtylkotryl
kosaiperkusjadzięcioła.
Kto?
Płowy.
Myślałam,żepozostałwdomu.
Oczywiściepozostał.
Płowy,kundelposturybasiora,przypominałszkieletobciągniętysparszywiałąskórą,
gdykilkalattemuprzywlókłsięzlasuiległnasiedliskuMarty.Miałprzestrzelonąnogę.Z
wycieńczenianiemógłjużwstać,tylkowyszczerzyłsięzrozpaczy,bezsilnościiurazydo
człowieka.Musiałsrogodoświadczyćodtegogatunku.
Martarozpoczęłaratunekodnapojeniaciepłymmlekiem.Odkarmionyiwykurowany,z
czasemrazjeszczezaufałdwunogiemu,przywiązałsiędoMartyjaktylkopiespotrafi.Ostała
musięchromałapapobreneceipanicznareakcjanaodgłosstrzału,aleoweśmiertelne
niemaldoświadczenienieodmieniłonatury.Pozostałleśnymżulem,zbójemikłusownikiem.
10