Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zamekbłyskawicznywsukience,ciągnącysięprzezśrodek,nacałej
długości,oddekoltupouda.
Niezałożyłapodniąnic.Zanimzdążyłzareagować,stałaprzednim
całkowicienaga.
–Jesteśszczęśliwy?–spytałajakiśczaspóźniej,gdystanęli
naganku.
–Tak.Mamnadzieję,żetyteż.
Przemilczałato.Wciszyopuściładom.Nieostrzegłago,nie
zdradziłasięanisłowem,chociażwgruncierzeczydopuszczałataką
myśl,gdydoniegoszła.Mijałosiętojednakzcelem.Wszystko,
comógłbyjejdać,byłotylkomarnąnamiastkąjejwyobrażeń
ioczekiwań.Niepotowybrałasięnatęwycieczkęwprzeszłość.Wtej
sytuacjiwolałapogodzićsięzlosemizgodniezwłasnymzwyczajem
dołączyćdosilniejszego.
Aksondopadłjąpokilkuminutach,gdywchodziładoniemal
pustegoautobusu.
–Ico?–wysyczałprzezzaciśniętewargi,ajegonalana,okrągła
twarznatychmiastpoczerwieniała.
–Nic.–Wzruszyłaramionamiiprzycupnęłanapierwszymwolnym
miejscu.–Wykonałambadanieterenowe,takjakchciałeś.Możecie
powoliplanowaćtęwasząakcję.Wychodzinato,żetwójpomysł
faktyczniemasens.
Opadłzimpetemnasiedzenie.Jaknatakiegobykaporuszałsię
bardzodziarsko.Pokiwałzzadowoleniemgłowąipogładził
jąporamieniu.
–Powoli.Przyczaimysięnajakiśczasiwrócimydotematu
nawiosnę.Muszęznaleźćmiejsceiprzygotowaćjetak,żebynie
użeraćsięzabardzo.Chwilowodorwałeminnąfuchę.Szkoda
odpuścić,bośmierdzikasą.Tonieucieknie.Spadamynakwaterę.
Błażejaniema.Zanimwróci,zdążymysięzabawić.
Jędrekprzesiedziałdobrągodzinęprzystole,zastanawiającsię,
pocowogólewpuszczałbyłążonę.Przezlatazmywałjązsiebiesetki
razy:alkoholem,kobietami,pracą.Niechciałszukaćodpowiedzi,
zgłębiać,wyjaśniaćaniznaćżadnychszczegółów.Pragnąłtylko
zapomnieć,wywabićzgłowyjaktłustąplamęzulubionychdżinsów.
Wreszciedoszedłdopunktu,wktórymnabrałniezachwianejpewności,
żewrazzeswoimnowym,lepszymżyciemzdołałwszystkiezwiązane