Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
windzie.Wtedyudałojejsięumknąć.Terazjednaksytuacjawyglądała
znaczniegorzej.
Ciemnośćwzmagałalękipodsuwaławyobraźniprzerażającewizje.
Edytastałaopartaplecamiodrzwi,świadoma,żezostałyzamknięte
odzewnątrznaklucz.Napięławszystkiemięśnie,szykującsię
dowalkiznieznanymwrogiem.Sercejejwaliłotakmocno,
żezastanawiałasię,czytadrugaosobatosłyszy.Walczyłazesobą,
byniekrzyczećzestrachu.Naglespodprzeciwległejścianydotarł
doniejschrypniętyiniepewnydamskigłos:
Naprawdęjesteśpielęgniarką?
Zamarła.Tysiącmyśliprzegalopowałojejprzezgłowę,awraz
znimiprzyszłaulga.Aniechto!Nieuwięzilijejtusamej!Obok
wgęstymmrokusiedzidrugakobieta.Trzebawydobyćzsiebie
wmiaręludzkiedźwięki,jakośuspokoićimożeczegośsię
dowiedzieć.
Przełknęłaślinę.Gardłowydałojejsięsucheizaciśnięte.
Nie…Tochyba…Topomyłka.Tak…Napewno…
Niesądzę,Błażejwydawałsiębardzozadowolonyiodrana
obiecywałmitowarzystwo.Bałamsię,żewepchnietutegomałego,
żebymwramachtreningumiałakogoniańczyćmówiłacierpkim,
pozbawionymemocjigłosemginącawciemnościpostać,jakbybyłojej
wszystkojedno.
Blińskapostanowiłasiętymniezrażaćijużniecopewniej
pociągnęłarozmowę:
Któryto?Tenblondynzkotami?
Ten.DrugitoAkson.Odniegotrzymajsięmożliwiezdaleka.
Lepiejmuniepodpadać,robisięcorazbardziejagresywny.
Zauważyłam…
Błażejowimożeszzaufać.Totakipoczciwygłupek.Wszystkie
zwierzakidoniegolezą.Imadelikatneręce.Tylkoniebierzodniego
fajek.Kobietachybalubiłasobiepogadać,bowcalenietrzebabyło
ciągnąćjejzajęzyk.
Niepalę.
Ibardzodobrze.Tocholernieniezdrowe.
Jesteśchora?
Nie.
Topococipielęgniarka?
Cozaróżnica,skorożadnejtuniema?
Edytabyłaniemalpewna,żelokatorkaprzyczepyzirytacją
wzruszyłaramionami.Mimotowypytywaładalej: