Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miałanasobiebiałąalboteżsrebrzystąsuknię…jakgdybyaksamitną,czyżbytopojakiejś
zabawie?
Ofiarakarnawału!uśmiechnąłsiędoktorKrasiński.Byłabywięcwlochachgdzieś
odlutegoNo,zobaczymy.
Zatrzymalisięprzedbramą.Zsieniwysunąłsięczuwającytammilicjant.Zasalutował
ekspertowi.Poznałgomimoroboczegokombinezonuiszczelnieprzylegających,ochronnych
okularów.
Wszystkowporządku?rzuciłSzczęsnyskierowującsięwstronępiwnic.
Takjest,obywateluporuczniku.Alechciałem…zawahałsię.
Noco,Zieliński?oficerprzystanąłpatrzącnańbadawczo.
Tutajmieszkamójkumpel,znaczysięmójznajomy,teżmilicjant,tylkozV
komisariatu.
Naktórympiętrze?
Natrzecim,mieszkaniasześć.Anaparterzeodtyłujegorodzice.Boonjaksię
ożenił,todostałpokójzkuchniąoddzielnie.
Jaksięnazywatenmilicjant?Szczęsnywyjąłnotes.
Łukasiak.RomanŁukasiak,bardzobystryfacet;onnapewnocośbędziemógł
powiedzieć…
Jaktorozumiecie?oficerjużodchodził,alenaglezatrzymałsię.
Nie,żebycoświedział,bobyprzecieżzameldowałgdzietrzeba,ależeludziznaw
kamienicy,mieszkatuodmałegopętaka…Milicjantbyłtrochęzmieszany.Wyszłonietak,
jakchciał,itowarzyszącyporucznikowiKamińskiprzyjrzałmusięzironicznymuśmiechem.
DobrzeSzczęsnypomyślałchwilęzajdźciedoniegoizobaczcie,czyjestw
mieszkaniu.Jeżelitak,toniechtuprzyjdzie.Tylkonieróbcieszumu.Ot,zaszliściedo
znajomegozapytać,cosłychać…
Chodźmyzniecierpliwiłsięekspert.Gorącomubyłowkombinezonieiuwierałocoś
podpachą.
PorucznikSzczęsnyotworzyłdrzwiodpiwnic,wpuściłekspertaisierżantaiprzekręcił
kluczodwewnątrz.Ladachwilaktośzkamienicymógłzejśćpowęgiel.WprawdzieAntosiak
równieżpilnowałwbramieinikogoniewpuszczał,alerobiłtotakgorliwie,żecochwila
zbierałasięnowagromadkaciekawych,żądnychsensacji.
Sierżancie,chciałbympodyktowaćwamprotokółoględzinpowiedziałekspert.Oczy
jegobyłyterazczujneiostre,rozglądałsiędokoła,macałostrożnieściany,wymierzałcośi
liczył.
SierżantKamińskiwyjąłgrubynotesiwiecznepióro.
WchodzącdopiwnicyzacząłdoktorKrasińskinadrzwiachwewnętrznych,
prowadzącychnaschody,znalazłembrunatnyśladwielkościczterynadwanaście
centymetrównawysokościpółtorametra.Drugiwidocznyślad,otymsamymzabarwieniu,
naścianie,wodległościodpierwszegoo…zarazwymierzętak,ostodwadzieściasiedem
centymetrów.Wielkośćdrugiegośladu:sześćnadwanaściecentymetrów.Idziemydalej!
Zeszlischodamiwdółiskręcilinaprawo.Szczęsnyprzyglądałsięścianomrozważając
wmyśli,czyśmierćnieznanejkobietynastąpiłatutaj,czygdzieindziej.Ślady,októrych
mówiłprzedchwiląekspert,wskazywałybyraczejnato,żezabitopozaobrębempiwnici
zwłokizostałypóźniejzniesionedolochów.Niosącjezabójcaotarłsięodrzwi,apotem
trochędalejościanę.
Chciałpodzielićsięmyślązlekarzem,aleurwałwpółsłowa.Wiedział,cotamten
powie.Dopókinieprzeprowadziekspertyzy,niemażadnychdowodównato,żeślady
krwią.Możetobyćfarba,jakieśzatarcie,brudczycotamjeszcze.
Przeszliprzezpiwnicekierującsięwstronęzałamania.Podokonaniupomiarów
korytarzaekspertwszedłwzałamanieistanąłprzedotworem.Obajmilicjancizbliżylisiędo
5