Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
adeptów,którzyprzystąpiądopróbyzaatakowaniacię.
Ale,natokładęwyjątkowynacisk,niezabijaćich.
Niektórzysąjużukryciwogrodzie,innimogąsię
tudostaćprzezokna,drzwilubpodachu,jeślizdołają.
Mająpełnądowolność,jakciędorwać,bylezmieścilisię
wciągugodziny.Niezabijajich,jasne?–powtórzyłdla
pewności.
–Czylijaniemogęichzabić,aleonimniejużtak?
–powiedziałHidrapoirytowany.–Gdziewtymniby
sprawiedliwość?Mająnadodatekprzewagęliczebną
ielementzaskoczenia!
Tally-hochciałpowiedzieć,żeżycieniejest
sprawiedliwe,jednakzamiasttegowyrwałomusięprosto
spodserca:
–Jakbyzabicieciębyłotakieproste…
–Terazjesteminwalidą!–burknąłHidra.
–Amaszudowodnić,żenimniejesteś–przypomniał
muprzyjaciel,strzepującwodęzrękawówgrubego
skórzanegopłaszcza.Kilkakropelspłynęłomuzjasnych
włosówpokarkuipodubranie.Wstrząsnąłsię,
niezadowolony.Nieznosiłtakiejpogody.–Inaczej
tuutkniesz,zamiastwrócićdonormalnegoprzyjmowania
zleceń.Jeślipokażesz,żebraktakiegodrobiazgujak
wzroknieprzeszkadzaciwpracy,jutromożemyjechać
ikogośzabić.
–Obiecankicacanki.–Hidraniewyglądał
naprzekonanego.–Dobra,ilutychidiotównamnie
nasłałeś?
–Tajemnica.