Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaplatała,akiedyobiadminąłizestołuposprzątała,usiadłacichutko
wkącikuiażdozmierzchujakzauroczonatamtkwiła.
–Źlesięczujesz,córeczko?–zapytałatroskliwiematka,któraprzy
świetlepochodnibiałyczepekcerowała.–Odpołudnianicnie
mówisz…
Nałęczkalekkoramionamiwzruszyła.
–Nicminiejest,matulu.Tylkomisięgadaćniechce.
–Anoioczymtugadać?–wtrąciłChwaścich,którywraz
zBożydaremsiećnaprawiał.–NawetiLudmiładonasostatnionie
przychodzi,aprzecieonagębęniewyparzonąma.
Połowicawestchnęłainicniepowiedziała.
Itakzwolnawieczórnastał,asercejakszalonetłukłosięwpiersi
Nałęczki.Czując,żeniewytrzymadłużejowegowzburzenia,poizbie
jaknakręconachodzićzaczęła,ażBożydarśmiałsię,żeniczymkot
zpęcherzempochałupielata.Onamimouszujegogadaniepuszczała,
czekającniecierpliwie,ażdomownicywłóżkachlegną.Samajednak
sięniepołożyła.
–Cóżci,córuś?–zaniepokoiłasięBiałka.–Czegosięnie
kładziesz?Przecienoc.
–Muszędowychodka–oświadczyłaNałęczka.–Śpij,matulu.Nie
mapowodu,byśczuwałatylkodlatego,żemójżołądeksięzbuntował.
–Topowiedziawszy,zchałupywyszła,auspokojonaBiałka
wgłębokisenzapadła.
Niebogwiaździstebyłoirazporazksiężyczzachmursięwychylał.
Nałęczka,drżączemocjiiodwiosennegochłodu,czymprędzej
kuobcympobiegła.Przystanąwszyprzedszałasem,wzięłagłęboki
oddechi–jakożewejściebyłoodsłonięte–downętrzazajrzała.
Głośnechrapanieuświadomiłojej,żedomownicyśpią,więcgłossowy
naśladowaćzaczęła.Akiedyniespokojneporuszenieusłyszała,
dośrodkaośmieliłasięwejść.
–Toja,Nałęczka–powiedziałacichutko.
–Ty?Aczegóżchcesz?–zapytałHenningzaspanymgłosem.
–Krzestprzyjąć.
–Teraz?Ponocy?
–Tak.Teraz.
–Zatemtrzebawstać–sapnąłBruno,wiercącsięnależance.
–Gdziemojekropidło?
HenningzapaliłpochodnięiwblaskuognianaChwaścichowącórkę
zuwagąspojrzał.
–Jesteśpewna?Przyjąwszysakrament,stanieszsięchrześcijanką,