Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jeszczenigdytakwyraźnieniesłyszałabiciawłasnegoserca.
Waliłojejwpiersiwzgasłyrytmbębnów.
Bam,bambam,bam,bambam,bam,bambam…
Pomyślała,żezarazzwariuje.Wtedyusłyszałakroki.Pluskwody,
piskszczura.
Chciałazawołaćopomoc,alezabrakłojejodwagi.Doskonale
wiedziała,żeten,ktokryjesięwmroku,nieprzyjechałtupoto,aby
imjejudzielić.Cogorsza,opuściłyostatniewątpliwości,żeprzybył
tuwdokładnieprzeciwnymcelu.Tenktośchciałjeskrzywdzić.
Ewelinarównieżmilczała.Małgorzatasłyszałajejpłytki,
świszczącyoddech.Wtedymrokrozświetliłoślepiającystrumień
światła.Jeden,drugi,trzeci.Instynktowniezmrużyłaoczyiodwróciła
głowę,agdyznówrozsunęłapowiekiioczychoćtrochę
przyzwyczaiłysiędojasności,dostrzegłaunoszącąsięnadpodłogą
zawiesistąmgłę.Przełknęłaślinę,achwilępóźniejjejwzrok
powędrowałnaprzykutądoławyEwelinę.Jejskórawydawałasię
białajakpapier,aprzyjaciółkadrżałazprzerażenia.Nietojednak
sprawiło,żepoczułasilneparcienapęcherz.Zaledwiemetrobokstała
drugadrewnianaława,ananiejdziesiątkizłowrogopołyskujących
narzędzi.Białyoparmuskałjedelikatnie,potęgującwrażenie
nadciągacegohorroru.
Małgorzatazamknęłaoczy.Wyobraziłasobie,żeporazostatni
zmusisiędowysiłku,abyjednakobudzićsięztegokoszmaru.
Gardłowypomrukprzybyszaostateczniepozbawiłnadziei,
żetotylkozłysen.Zkącikówjejoczuspłynęłokilkakolejnychłez.
Powoliotworzyłapowieki.
Nagranicy,gdzieświatłospotykałosięzmrokiem,mgła
nienaturalniezafalowała,achwilępóźniejzciemnościwyłoniłasię
krępadwunożnapostać.Jakkolwiekirracjonalnietobrzmiało,nie
przypominałaczłowieka.Onaniemiałazczłowiekiemnicwspólnego.