Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wypoczynekpozmęczeniu,takwyjątkowyaktsamozapłodnienia
przychodziwewłaściwympunkcie,abyuregulować,zahamować,
wrócićdonormykwiat,któryzniejzabardzowyszedł.
Refleksjemojebiegłypolinii,którąopiszępóźniej;zoczywistej
chytrościkwiatówwyciągnąłemjużkonsekwencjetyczącesię
nieświadomejpartiiliterackiegodzieła.Narazujrzałempana
deCharluswychodzącegoodmargrabiny.Upłynęłoledwiekilkachwil
odjegowejścia.Możedowiedziałsięodsędziwejkrewniaczki-lub
tylkoprzezsłużącego-opolepszeniulubraczejozupełnym
wyleczeniutego,cobyłoupanideVilleparisisprostąniedyspozycją.
WtejchwilipandeCharlussądził,żeniktnańniepatrzy;mrużyłoczy
odblaskusłońca,ztwarzyjegoznikłoowonapięcie,ustąpiłosztuczne
ożywienie,jakiepodtrzymywałaubaronapodnietarozmowyoraz
wysiłekwoli.Bladybyłjakmarmur;nosmiałbardzowydatny,
despotyzmspojrzenianiedawałjużjegodelikatnymrysomwymowy
psującejpięknośćichrysunku;wtejchwilipandeCharlusbyłjuż
tylkoGuermantem,zdawałsięjużwyrzeźbiony-on,Palamed
XV-wkaplicyCombray.Aletetypowerysyrodzinneprzybierały
natwarzypanadeCharlussubtelnośćbardziejuduchowioną,
łagodniejszązwłaszcza.Żałowałemdlaniego,żeuprzejmość,
słodycz,takdobrodusznierozkwitającenajegotwarzywchwili,gdy
wychodziłodpanideVilleparisis,baronkazizazwyczajtaką
gwałtownością,tylomaprzykrymidziwactwami,plotkarstwem,
oschłością,podejrzliwościąiarogancją,żejekryjepodsztuczną
brutalnością.Mrugającoczamiwsłońcu,zdawałsięniemaluśmiechać;
natwarzyjego,oglądanejniejakowchwilispokojuijakgdyby
wnaturalnejpostaci,byłocośtakserdecznego,bezbronnego,żenie
mogłemsięwstrzymaćodmyśli,jakwściekłybyłbypandeCharlus,
gdybywiedział,żektośnańpatrzy;botenczłowiektakrozkochany
wmęskościitaksięniąpyszniący,człowiek,któremuwszyscy
wydawalisięwstrętniezniewieściali,przypominałmiwtejchwili-tak
dalecemiałprzelotniejejrysy,wyraz,uśmiech-przypominałmiwtej
chwilikobietę.Miałemsięznówcofnąć,abymniebaronnie
spostrzegł;niezdążyłemaniniepotrzebowałemtegouczynić.Bocóż
ujrzałem!Twarzwtwarz,natymdziedzińcu,gdziesięzpewnością
nigdyniespotkali(pandeCharlusprzychodziłdopałacuGuermantów
jedyniepopołudniu,wgodzinach,gdyJupienbyłwbiurze),baron,
otwarłszynagleszerokoprzymknięteoczy,spoglądałznadzwyczajną
uwagąnaeks-krawcastojącegowprogusklepu,gdyten,