Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czarnepołyskliweszyny.Białedomkistacyjne,ujęte
wżywopłoty,ogródki,altanyiklombyzkolorowymi,
szklanymikulaminaubielonychdrążkach,licznemostki
żelaznenadstrumykamiigęstorozsianebudkidróżników
zadająkłampozorom,jakobynatejziemidiabełmówił:
dobranoc!
NamałejstacjiTopory–Czernielicaodlatdwudziestu
ładujezboże,drzewo,kartofleorazbeczkizespirytusem,
pędzonymwokolicznychgorzelniachczłowiek,który
wyszedłzciemności.Ciemnośćbyłajegoojczyzną
iżywiołem,jakżywiołemrybyjestwoda,ażywiołem
kretaziemia.JakkretprzebijałsięPiotrprzezciemność
iżłobiłwniejpodziemnekorytarzeniezbędnedożycia.
Jakrybawyrzuconanalądrozpaczliwiełapałustami
łaskawepowietrze.
Czyściłlampystacyjne,nalewałnaftęizamiatałtak
zwanąpoczekalnię.Gdytrzebabyło,pomagałprzy
naprawianiutoru,usuwałspodszynprzegniłepodkłady,
sypałżwir,niekiedyjeździłnawetzinżynieremdrezyną.
PośpiesznepociąginieraczyłyzaszczycićstacjiTopory–
Czernielicanawetzwolnieniembiegu.Omijały
zlekceważeniem,ciskającjejwtwarzwzgardliwą
chmurędymu.Letniąporąjednakzdarzałosię,
żewysiadalitutajjacyśpaństwozmiasta.Jacyś
gimnazjaliściprzyjeżdżalizkuferkami,którychsaminie
mogliudźwignąć.PociągstałwToporachzaledwietrzy
minuty,anieporadnipanicze,chcącukryćstrach,wołali
rozkazującymtonemjakdoświadczenipodróżni:
Pakier!32WówczasPiotr,chociażniebyłżadnym
pakiereminiemiałczapkikolejowej,inienosiłnawet
mosiężnejpakierskiejblachynapiersi,rzucałsię
dowagonu,chwytałkuferkiizanosiłjedoczekających
zabudynkiemstacyjnym„koni”.Czasemruskiparoch33
jeździłdomiastaitrzebamubyłopomócprzywsiadaniu,
czasemwdużychlasachodbywałosiępolowanie
iniektórzyhrabiowie,żebynietrudzićwłasnychkoni,
wolelijechaćkoleją.Zarobiłosięwówczascośniecoś
ikilkahrabskichpapierosówmożnabyłoschowaćpod
czapkę.Tobyłyczasy!