Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dogadamy.Będziemyimprowizować.Poprostumamwrażenie,żesię
tuukrywasz.Niedługopójdzieszdotrzeciejklasyliceum.Powinnaś
więcejwychodzić.Korzystaćzżycia.
Zanimzdążyłamodpowiedzieć,Marniewetknęłagłowędopokoju.
Zaczęłapatrzećtonamnie,tonaciocięSophie,poczymzapytała:
–Przeszkadzam?
–Nie–odpowiedziałaciocia.
–Sarah…
–Tak,wiem,muszęposprzątaćnaczyniapolunchu
–powiedziałam,wstając.Możejeśliszybkowymiksujęsięztej
rozmowy,ciociaSophieoniejzapomniiwszystkozostanie
postaremu,czylibędęmogłapracowaćponadlimit.
–Eee…tak,jasne,toteż,aleniedlategotujestem.Jakiśfacet
ociebiepyta.
–Omnie?
–Widzisz?–powiedziałaciociaSophieiteżsiępodniosła.–To
znak.Wszechświatdomagasiętwojejpartycypacjiwżyciu.
–Aktoto?
Marniepotrząsnęłagłowąiwydęławargi.
–Ktośwysokiiponury.Stoiprzykasie.
Chwyciłampustykubekiwyrzuciłamgodokosza,gdy
wychodziłyśmyzsocjalnego.Próbowałamsobieprzypomnieć,czy
znamjakiegoś„wysokiegoiponurego”faceta,aleniktnieprzychodził
midogłowy.
–Ijestcałkiemuroczy–powiedziałaMarnie,unoszącfiglarnie
brwi.Zarazpotemprzepchnęłasięprzezwahadłowedrzwi.
Moimoczomukazałsięwysoki,ponuryicałkiemuroczyfacet.
Uśmiechnęłamsię.
JakeHobbs.
Czegoonmożechcieć?