Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdjęcianadjeziorem.Wtlemieliwtedydrzewa,którewiosnąkwitły
nabiałoiróżowo.Takirytuałprzejścia.
Jednakbyłoteżdrugieobliczeparku.Parkingpozmroku.Gęsty
las.Ścieżkaprowadzącadoklifów.
Tamwłaśniechodziłosię,żebyrobić…cóż,cotylkosięchciało,
bezryzykaprzyłapania.
Palić.
Pić.
Pieprzyćsię.
Albopotrochuwszystkiego.Albonicztychwymienionych.
Tobyłomiejscespotkań.Naszemiejscespotkań.
domaja,kiedytoAlexMcKennastraciłrównowagęispadł
zwysokościdziewięciumetrów.
Terazdotychczasbardzoluźny„zakazparkowaniapozmierzchu”
byłściśleegzekwowany.Porazpierwszyodtrzydziestulat.Nieżebym
miałochotęwracaćwtamterejony.Odwiedzałemjewystarczająco
częstowmoichkoszmarach.
Znajdującysięniedalekoboiskaparkingbyłpusty,więc
wjechałemnamiejscebliskościeżkispacerowej.Musiałemzamknąć
samochód,więcSarahchwilkęnamniepoczekała.Potempodszedłem
doniejzamaszystymkrokiemiruszyliśmydalej,idącoboksiebie.
Wiesz,którato?zapytała,wciążściskającpapierowepudełko.
Ztego,cowiem,jestgdzieśobokboiskaodpowiedziałem.
Kiedyśczęstotutajsobiegraliśmy.Taknaspontanie.
Drewnianeławkiwzdłużścieżkibyłyzielonezozdobnymi,
czarnymipodłokietnikami.Przeszliśmykawałek,zanimzobaczyliśmy
właściwą.Zostałydoniejprzywiązanebalonywbarwachnaszej
szkołyfioletowymisrebrnym.
TonapewnoławkaAlexawyszeptałaSarah.
Skądtenpomysł?zapytałem,chichocząc.
Uśmiechnęłasięwreakcjinamójsłabyżart,aleminajejzrzedła,
kiedydotarliśmydoławkiizobaczyliśmykartkę,którabyła
przyczepionadobalonów:
Zawszebędęzatobątęsk
nićHolls
ByładziewczynaAlexa.Ta,zktórązerwał,byspotykaćsię
zSarah.Niezręcznasytuacja.
Staliśmyprzedławkąwmilczeniu,którerówniedobrzemogło
trwaćpięćsekund,jakipięćminut.Czaszwolnił,dopasowującsię
doklimatuleniwegosierpniowegopopołudnia.Naśrodkowejczęści
oparciaławkiznajdowałasięmałasrebrnatabliczkaznapisem: