Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dousług.Aha,jeszczejedno.
Wal.
Rozumiem,żechceszrozpocząćwszystkoodnowa.zczystą
kartą,tak?
Zgadzasię.To,żezejdęzdrogi„prawości”iprzejdęnaciemną
stronęmocy,nieznaczy,żechcębymoibliscyzatopłacili.
Rozumiesię.Wtakimraziemusisznatejkarciewypisaćswoje
noweimię.
Imię…
Przydomek,jeśliwolisz.Coścobędziecięreprezentowało,
booddzisiajtylkotymsłowembędziesięciebieokreślać.Tak,
jakmamnadzieję,żemniebędzieokreślaćtylkosłowoGonzales.
Acozłegojestwtwoimimie…?
PoprostunieGonzalesspiąłsięwyraźnie.Chceszzemną
pracować,to,proszę,zaakceptujto.Iniepytaj.Ajamogęcię
zapewnić,żeznamsięnamoimfachu.
Mogęteżwywalićcięprzezśluzęrzuciłiodrazustwierdził,
żeźlewyczułmoment.OK,słabyżart.Niechbędziepotwojemu.
Maszmojąobietnicę.
Kudłatywróciłdostolika,tupiącobcasami,trzeszczącskórą
ipobrzękujączamkamiramoneski.Krzesłozaskrzypiałopodjego
ciężarem.
Odrazulepiej.Światsięopieranacyrkulacjiwody.Tędy
wchodzi,tamtędywychodzi.Aprzynajmniejzazwyczaj.Nokiwnął
doSonnetacośtamdosłyszałempodrodze.Dobrysłuchjest
bezcennywpirackimfachu.Przestrzeńjestcicha,adźwiękiznikają
bezśladu.Tojakmamycięnazywać,nowykolego?
Sonnetzastanowiłsię.Palceślizgałymusiępozaparowanej
szklance.Niechciałtakpoprostustrzelićprzypadkowegosłowa.
Potemciągnęłobysięzanimjaksmród.Mimo,żedwóchmężczyzn
czekałoiraczejniewyglądałonagrzeszącychcierpliwością,
zastanowiłsię.
Bursztynowykolorpiwawstonowanymświetlebaruprzypomniał
mubarwępustynnegopiaskupozachodziesłońca.Ostatniepiękne
doświadczenie,któreodmieniłojegożycie,wiązałosięzHrabiną,