Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Lenazamknęłaoczy,wzięłagłębokiwdechipowoliwypuściła
powietrze.Chciałakażdegoobdarzyćwsparciem,któregotakczęsto
ionapotrzebowała.Robiłacomogła,bypomócwszystkim,którzy
sygnalizowali,żesamisobienieporadzą.Zakasywaławtedyrękawy
ibezsłowastarałasiębyćpodporąwtrudnychchwilach,bouważała,
żetaktrzeba.Jednakczynapewnokażdyzasługiwał
nabezwarunkowąpomoc?
Powieszmi,dlaczegonadaltutajjesteś?zapytałaLena,tym
razemniekryjącoburzenia.Emocjetargałyniąniczymhuragan,
któregonicniebyłowstaniezatrzymać.MieszkającnaSzmaragdowej
Wyspie,przyzwyczaiłasiędoporywistychpodmuchówwiatru,aleto,
cosięzniądziało,byłoniczymwporównaniuznajgorsząirlandzką
pogodą.Niebyławstanienadsobązapanowaćimiaławrażenie,
żejeszczechwila,awybuchnie.
Jużcimówiłem,Melka.Jestemtutajtylkoiwyłącznieztwojego
powoduodparłmężczyznaiponowniespróbowałzbliżyćsię
dodziewczyny.Tajednakodsunęłasięgwałtownie,jakbybałasię,
żesięsparzy.Niemiałaabsolutnieżadnegoszacunkudotego
człowieka,którydziałałnaniąjakpłachtanabyka.
Popierwsze,niemówdomnieMelka!warknęła.Tenzwrot
przeznaczonyjesttylkodlawybranych,atysiędonichniezaliczasz.
Podrugie,mniedlaciebieniema,więcniemamyoczymrozmawiać.
Potrzecie,wyjdź!
Lenaodwróciłatwarz,bymężczyznaniemógłzauważyć
pojedynczejkropli,któratorowałasobiedrogępobladympoliczku
zranionejdziewczyny.
Lena,proszę.
Odejdź!Odejdźinigdyniewracaj.