Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Monia,dajęcisłowo,niebędzietakźle,jakcisięwydaje.
Tyczęstowidziszwszystkownajczarniejszychbarwach,apotemsię
okazuje,żejednaksięmyliłaś.Ba!Powiedziałbymnawet,
żenajczęściejjestbardzodobrze.Michałmówiłszczerze.Niemiał
zamiarupocieszaćswojejnarzeczonej,nieotomuchodziło.
Doskonalezdawałsobiesprawęztego,jakajestMonika.Zawsze
byłaniesamowiciesilnąkobietąiwkażdegowierzyłanadwieście
procent,jednakjeślichodziłoowiaręwsamąsiebie,byłojuż
zdecydowaniesłabiej.
Wiem,napewnojakośsięułoży,alecomamporadzićnato,żenie
lubięzmian?Aprzynajmniejnietakdrastycznych.Wiem,
żeprzeprowadzkajestdlanaswtejchwilinajlepszymrozwiązaniem,
alemammilionobawwyznałasmutnoispojrzaławoczy
ukochanegomężczyzny.
MichałpodszedłdoMoniki,objąłjejszczupłeramionaiprzyłożył
czołodojejgłowy.Trwalitakchwilęwzupełnejciszy.Czasamicisza
mówiławięcejniżmilionwykrzyczanychsłów.Takwłaśniebyło
wtymmomencie.Dziewczynaczuła,żemawswoimpartnerze
ogromnewsparcieichoćsamaniedokońcawierzyła,żesobieporadzi,
tomającubokuMichała,wszystkowydawałosięodrobinęłatwiejsze.
Wczymmogęcipomóc,kochanie?zagadnął,odsuwającsię
nieznacznieodukochanej.Rozejrzałsiępopokoju,któryjeszczekilka
dnitemubyłskromnie,leczprzytulnieurządzonymsalonem.
Zerkającwstronękominka,przypomniałsobie,jakspędzaliprzy
nimczaswedwoje.Uwielbialiwpatrywaćsięwognistejęzyki,które
tańczyły,jakbyodstawiałynajpiękniejszyspektakl.Oniwtedywtulali
sięwsiebie,popijaliguinnessalubczerwonewino,albopoprostu
leżelinakanapiewciszy,adoichuszudochodziłjedyniedźwięk
skwierczącegodrewna.Wspomniałteżostatniąnocspędzonąwblasku
kominkowegoognia.NasamąmyślonagimidelikatnymcieleMoniki
Michałaprzeszedłdreszcz.
Rozejrzałsiępopomieszczeniu,którebardziejprzypominałoteraz
pobojowisko,niżichciepłegniazdko.Kartonypiętrzyłysięwstosach,
walizkileżałypodoknem,gdziejeszczedowczorajstałaich
wysłużonaskórzanakanapa.Wędrowałwzrokiemdalej,zatrzymał