Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dokładniepamiętamtamtedwadzieściaczterygodziny
spędzonezWillem,czymożeraczejgłupiobyłoby,
gdybymonichzapomniała.
Zaczynamnerwowodrapaćprzedramię,ściągając
nanienieuchronniewzrokWilla,agdydostrzegam,
żetowidzi,wspieramsiędłońmioblatbiurka,
poirytowana,żetaknamniedziała.
Jesteśtumówi,jakbytoniebyłonajbardziej
idiotycznieoczywistestwierdzenienaświecie.
„Jestemtu?Serio?!”mamochotękrzyczeć.Chcę
gozapytać,gdzieon,docholery,był.Tobyłjegopomysł,
żebyspotkaćsięwośrodku.Jasiępojawiłam.On…
spóźniłsiędziewięćlat.
Otwieramusta,apotemzamykamjezkłapnięciem.
Otwieramjeponownie,aleniewydobywasięznich
żadendźwięk.
Wszystkowporządku?szepczemidouchaJamie,
ajakręcęgłową.
Arbuzmamroczę,mającnadzieję,żepamięta.
PanieBaxter?zagadujeJamie,zacierającręce.
Obawiamsię,żepaniąBrookbankswzywająsprawy
niecierpiącezwłoki.Alejazprzyjemnościąsiępanem
zajmę.
UnikającwzrokuWilla,kiwammachinalniegłową
iwychodzęzzabiurka.
Mapandomeknumerdwadzieścia…dobiegamnie
jeszczegłosJamiego.
Szlag…Szlag.Szlag.Szlag!
Zezwieszonągłowąidęwstronęgłównychdrzwi.Tuż
przedtym,jakwyślizgujęsięnazewnątrz,słyszęjeszcze,
jakWillwołamniepoimieniu,ipuszczamsiębiegiem
przedsiebie.
UCIECZKAPRZEDWILLEMBAXTEREMjestwyczerpująca.
Wiemotym,bospędziłamwtymtrybiedziewięćlat.Ten