Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kiełkujepanika.–Kurwamać–zaklęłam,aonspojrzałnamnie
zaskoczony,unoszącbrwi.Tosłowowmoichustachzawszebrzmiało
nienaturalnie.–Kiedyciępoznałammiałeśprzysobiebroń,byłam
pewna,żeprzestrzelaszniąkolana.Wtwoimapartamencieznalazłam
schowanenarkotyki.Modliłamsię,żebyzgodnieztwojaprośbąwejść
domieszkaniaprzycorsoSavonaczycorsoDante,bonawetniewiem,
jakiadresmiałtenbudynek–mówiłamzprędkościąkarabinu
maszynowego.Denerwowałamsię.Poczułam,jaknawspomnienie
wszystkiego,cozrobiłam,pocąmisiędłonie,aoddechprzyśpiesza
istajesiępłytki.–Modliłamsię,żebywyjśćstamtądwjednym
kawałku.Byłampewna,żezabiłeśMaura,aterazmamjechaćztobą
nakomisariat,gdziebędątwoikoledzywmundurach.Tojestjakiś
absurd.
Czułam,jakogarniamniestrach,awdolnejczęścibrzucha
zawiązujesięsupeł.Mójspokójnagleustąpiłmiejscaprzerażeniu.
–Byłamprzekonana,żeprzyjaźniszsięzDaniele,żetedziwne
typyjeżdżąceczarnymiSUV-amitotwoikumple,inawetwjakiś
sposóbsięztympogodziłam,aterazmającnasumieniupieniądze,
któreukradłamiprzemyciłam,mamjechaćztobąprostowinnestado
wilków.Tylkotymrazemtychbardziejprawych.Tochybanie
namojemożliwości.
Stał,opierającbrodęomojągłowę,ioddychałspokojnie.Jego
opanowaniebyłodlamniestraszne.Wemnienatomiastkipiało.
–Jaidępobiegać–poinformowałam,uwalniającsięzjegoobjęć.
Patrzyłnamnieztajemniczymuśmiechem.
–Jesteśniemożliwa,piccola.Pamiętaj,żenajciemniejjestzawsze
podlatarnią.Czasem,szczególnieweWłoszech,odnosiłemwrażenie,
żewiększeszujesąwtamtejszejpolicjiniżwpodziemiach.Domojej
pracypowinniśmyjechaćrazem,bomusiszmizłożyćzeznaniaztej
nocy,kiedydosypanocinarkotykiipróbowanocięuprowadzić