Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Stalisaminaprzystankuautobusowym,
nauszkodzonymchodnikuzebrałasięwielkakałuża.
Mokradrogabyłalśniącoczarnawulicznymświetle,
migotaisyczałapodkołamiprzesuwającychsięulicą
pojazdów.
Papabardzoniewieledzisiajmówiłzauważyła
Roksana.Opróczmomentów,kiedychciałdociąćKumi
zaśmiałsięJezad.
Zniżającgłos,dodał,żedoktorTaraporeostrzegałich
osymptomach.Dźehangirzapytał,ktotojestLucy,więc
matkawyjaśniłamu,żeLucybyłakiedyśznajomą
dziadka.
DziewczynąpowiedziMurad,podśmiewającs.
Matkakazałamuprzestaćsięwygłupiać.AleDźehangir
upierałsięprzytemacie,chciałsiędowiedzieć,
dlaczegociociaKumitaksięoLucyzezłościła.
Dowieciesię,jakbędzieciestarsi.
NiemaczegoukrywaćzaoponowałJezad.Możesz
imrówniedobrzepowiedziećteraz.
Roksananiechętniewyjaśniła,żedziadekchciałkiedyś
poślubićLucy,aleniemógł,ponieważLucyniebyła
zaratusztrianką.Dlategodziadekpoślubiłmamęwujka
icioci.
Aonabyłarównieżmojąmamą,toonamnieurodziła.
WedługDźehangira,taodpowiedźnieprzynosiła
wyjaśnienia,dlaczegociociasięrozgniewała.Zapytał,
czyistniejeprawozabraniającemałżeństwzludźmi,
którzynieparsami.Ojciecpowiedziałmu,żetak,
istnieje,prawobigoterii,nacoRoksanazirytowałasię,
żeJezadmieszadzieckuwgłowie.WkońcuJezad
pomógłRoksaniezmienićtemat,dokuczającjej,
żegdybyniewyszłazaniego,dalejbawiłabysię