Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
onieśmielonaichwzrokiemspoczywającymwłaśnie
namnie.Nigdynielubiłampublicznychprzemówień
istanianaśrodkusali,źlesięczułam,będącwcentrum
uwagi.
Mojeoczyzatrzymałysięnadrobnejblondynce,która
ocierałaspływającepopoliczkachłzy.MamaNickabyła
poruszona,aprzytymtakprawdziwa,żejejwzruszenie
udzieliłosięrównieżmnie.Pokręciłamnosem,głęboko
wdychającpowietrze.
Dylanszturchnąłmnielekko,szepcząc:
Niepłacz,LettiTaylor.Nawetniepróbuj.Toniejest
dzieńnałzy.
Spojrzałamnaniego,aonuśmiechałsięwesoło,
odsłaniającbiałezęby.Zacisnęłammocniejdłoniewokół
jegoramienia,pozwalajączaprowadzićsięwprost
dowybrankamojegoserca.
Wielegodzinpóźniejwtulałamnoswkołnierzyk
rozpiętejkoszuliNicka,kiedyniosącmnienarękach,
pokonywałkolejnestopnie.Czułamsięnaprawdędziwnie,
inaczejniżkażdegoinnegodnia.Byłapóźnanoc,aja
odczuwałamniezwykłepodekscytowanie,mimożemoje
nogipulsowałyodnadmiarutańca.Zpannąmłodąchciał
zatańczyćkażdy,aefektbyłtaki,żeterazniemogłam
samawdrapaćsięposchodach.
Amożedałabymradę?Możeto,żeNickmnieniósł,
byłonaszągrąwstępną?Wpowietrzuunosiłsięsłodki
zapachmiłości,ajabyłamtakbardzorozanielona,
żepragnęłammachaćnogamizcałejsiły.
Mąż…Żona…Czykiedykolwiekprzyzwyczajęsię
dotychsłów?Czytocokolwiekzmieniłownaszym
związku?Sprawiło,byćmoże,żestaliśmysięsobie
jeszczebliżsi.
Nickkopniakiemotworzyłdrzwisypialniwdomku,który
obecniewynajmowaliśmy,imisporoszczęścia,
żedrzwiakuratbyłyprzeznaczonedowymiany.Ułożył
mnienabiałejpachnącejlawendąpościeli,asamzerwał
drażniącągoodkilkugodzinmuchę.Cisnąłwciemny
kąt,jakbypragnąłwymazaćzewspomnień.