Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zbiałąkopertą.Ledwozdążyłamzgasićsilnikskody
isięgnąćpotorebkę,kiedywmojąszybęzastukał
policjant.Dwóchmundurowychwyszłowłaśnie
zpobliskiejpączkarni.Opuściłamszybę,zerkając
jednocześnienazegarek,któryinformował,żejestem
spóźnionajużprawiegodzinę.
Czycośsięstało?zapytałamfunkcjonariusza,
uśmiechającsięniewinnie.
Miałamnadzieję,żecośugram,choćmójobecny
wyglądpozostawiałwieledożyczenia.Brakmakijażu,
przypadkowysweterniepasującydospodnidresowych
iwłosyupiętewwysokiniedbałykok,zktórego
wychodziłokilkaniesfornychblondloków.
Dokumentyproszępowiedziałpulchnymężczyzna,
wycierającjednocześniepozostałościlukruztwarzy.
Sięgnęłamdotorebki,wzdychajączrezygnacją.
Wyglądałonato,żetrafiłamnaprawdziwegosłużbistę.
Gdygrzebałamwewnętrzutorbyiprzerzucałam
niezliczoneilościznajdującychsięwniejzbędnychrzeczy,
dotarłodomnie,żewszystkiedokumentyzostały
nakomodzietużprzydrzwiachwejściowychwdomu.
Przełknęłamślinę.Dalej,Scarlett,daszsobieradę,
strofowałamsięwmyślach.
Widzipan,takbardzosięspieszyłamdopracy,
żezapomniałamdokumentów.Zaśmiałamsięnagłos.
Jednakciemnowłosypolicjantniepodzielałmojego
entuzjazmu.Patrzyłnamniesurowymwzrokiem.
Niemapanidokumentówizaparkowała
naniedozwolonymmiejscupowiedział.
Jestemchirurgiemibardzospieszęsięnadyżur.
Starałamsięwybrnąćzpatowejsytuacji.
Tak…Todlaczegoparkujepanitutaj,dwieulicedalej
odszpitala,zamiastnaswoimmiejscuparkingowym?
Wydajemisię,żelekarzetakowemają.Wyciągnął
zkieszeniplikblankietówiczarnydługopis.
Tozabawnahistoria,naprawdę.Znówsię
zaśmiałam,gestykulującprzytym,abytrochę
gorozśmieszyć.Zapomniałamkartywjazdowej.