Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ferrinzawszepodobałosię,żeojciecjestsilnym,
pełnymenergiimężczyzną.Niestetyjużnimniebył.
Zakilkaminutzasunęjezpowrotem.Chcęzjeść
ztobąśniadanie,awiesz,żenielubięjeśćpociemku.
Odkryła,żegdyrazemjedzą,ojcieczwykleopróżnia
całytalerz.Pewniedlatego,byniemusiećznią
rozmawiać.Tojejnieprzeszkadzało.Lekarzetwierdzili,
żejeślibędziesiędobrzeodżywiałiwstawałzłóżka,
szybciejodzyskazdrowie.Itylkotosięliczyło.
Dobrzeburknął.
Uśmiechnęłasiępodnosem.Przynajmniejnie
ignorowałjejaninieudawał,żeśpi.
Wczorajprzyszedłkolejnylistzuczelni.Chcącię
uhonorować…
Nie.
Nie?Ferrinwcisnęłaprzycisk,którysprawił,
żegórnapołowałóżkasięuniosła.Popierwszymzawale
uczelniawyposażyłasypialnięojcawsprzętmedyczny,
zatrudniłagosposięJoyorazdwiepielęgniarki.
Próbujązagłuszyćwyrzutysumienia.
Ferrinpoprawiłakołdręipostawiłanałóżkupustą
tacę.
Nieprawda.
Skądwiesz?
Bowiem.Chcącuhonorow,daćciodznaczenie.
Dziękitobieuczelniazyskaławielkąrenomę.
Orazsporopieniędzy.Zwycięstwawsporcie
przekładająsięnapieniądze,awhistoriiuczelniżaden
trenerniemiałtyleosiągnięćnaswoimkoncie.
Gdzieśniadanie?
Wyjrzawszydoholu,FerrinskinęłanaJoy.Gosposia