Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gokobiety.Jakbybyłskończonymdziwakiem,czubkiem
alboniebezpiecznymzboczeńcem.Zpewnościąmusiała
sięzastanawiać,czyprzypadkiemnieczytawjej
myślachizarazniewygłosistraszliwejprzepowiedni.
–Wyjaśnijmysobiecośodrazu–powiedział,
przybierająctonprofesjonalisty.–Nieorganizuję
seansówzduchami,niekorzystamzplanszy,kuliani
karttarota.Nierozmawiamzezmarłymianinie
odczytujęaur.Niemogęteżzagwarantować,żebędę
wstaniepomócalbodostrzegęto,cochcemipani
pokazać.Niekontrolujęswojegodaru,toonmawładzę
nademną.
–Prześladujemnieduch–powiedziałacicho.
–Tojużwiem–burknąłzrzędliwie.
–Dapanradęgoodesłać?
MirandaGarnerwyglądałatakkruchoibezradnie,
żewbrewsobiepoczułfalęwspółczuciaichęćniesienia
pomocy.Toniebyłdobryznak.Johnnigdyniepozwalał
sobienazaangażowanieemocjonalnepodczaspracy.
Niezawszemógłprzecieżpomóciniezawszejego
pomocprzynosiładobrewieści.
Zaledwiedotknąłkartkizjejnazwiskiemiadresem,
przeczuwał,żewpakujesięwkłopoty.Jeślisądzi,
żestanęsięjejobrońcąirycerzemwlśniącejzbroi,
topoważniesięmyli,pomyślał.
–Dapanradę?–powtórzyła,zanimzdążyłwymyślić
właściwąodpowiedź.
–Niewiem–przyznałwkońcu,wciążwytrącony
zrównowagiswojąpomyłkącodojejwyglądu.
Jakmogęzajmowaćsięduchem,skoropomyliłemsię
wtakprostejsprawie,czylidługościikolorujej