Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
Wszystkowtymstarymdomubyłourzekająco
znajome.Meble,zapachy,skrzypienieschodów,nawet
kątpadaniapromienijesiennegosłońca.Dobrzebyło
wrócićdodomu.
Niestety,Tonyrównieżwrócił.
MirandaGarnerspojrzałazoknasypialni
nasamochódzaparkowanyprzeddomem.Wbagażniku
zostawiłajeszczekilkapudełzrzeczami,bezktórych
mogłasięnarazieobyć.Byłazbytzmęczona,żeby
wszystkorozpakować.
Kiedyśmiałanieskończonepokładyenergii.
Pracowaławbiblioteceijakowolontariuszkawdomu
spokojnejstarości.Malowałateżśliczneobrazki.Były
obiadyizabawyzprzyjaciółmi,zapisałasięnawet
nakurskomputerowy.Wyszukiwałasobiecoraz
tonowezajęcia,nawetgdyzaczęłysiękłopoty.
JednakostatnioTonyniedawałjejspać.Budził
wśrodkunocyalbonawiedzałwsnach.Tobyło
najgorsze,bowtedywydawałsiębardziejrealny
inamacalny.
Patrzącprzezokno,usłyszałaskrzypnięcieschodów.
Dźwiękbyłtakisam,jaktenprzedchwilą,kiedy
wnosiłanagóręswojerzeczypopółrocznej
nieobecnościwCedarSprings.
Odejdźpoprosiła,niepatrzącwstronędrzwi.
Kolejnystopieńugiąłsię,skrzypiącpodczyimś
ciężarem.
Odejdź!powtórzyładobitnie.